抖阴社区

Rozdzia? 7

8.4K 480 38
                                        

#brokenpromiseDW na twitterze (x)


Blair


Zamknęłam za sobą drzwi, chichotając pod nosem, niczym wariatka. Uśmiech nie chciał zejść z moich warg.

Nie wiedziałam, co ten facet w sobie miał, ale wystarczyło jedno spojrzenie albo dźwięk jego głębokiego głosu, a moje policzki i szyję spowijał gorący rumieniec. Było to cholernie deprymujące, bo nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego.

Czegoś tak ekscytującego i zarazem intensywnego.

Potrząsnęłam głową i zsunęłam z ramion kurtkę, po czym wzięłam się za rozpinanie kozaków. Mimo że chciałam pozbyć się jego z mojej głowy, on najwidoczniej znalazł sobie w niej wygodne miejsce.

W tym całym zamieszaniu pojawił się jeszcze Ryder – jak się okazało przyjaciel Zandera, który już przy przedstawianiu się, niemal rozbawił mnie do łez. Od razu zyskał moją sympatię, mimo nieudanych prób flirtu. Do tego był naprawdę bardzo atrakcyjny i w innych okolicznościach może nawet pokusiłabym się o jego numer. Jednak obecnie randkowanie, to ostatnie, o czym myślałam.

Chociaż dla mojego sąsiada mogłabym zrobić ten wyjątek...

– Boże, opanuj się świrusko – parsknęłam pod nosem.

Powolnym krokiem najpierw udałam się do aneksu kuchennego. Nalałam do szklanki wody i popijając małymi łykami, rozmyślałam o moich niezwykle „ekscytujących" planach na wieczór. Czyli wzięciu prysznica, przygotowaniu kolacji i powrocie do pisania.

Więc tak też zrobiłam. Po kilkunastu minutach bezczynnego przeglądania social mediów przeszłam do łazienki, gdzie zrzuciłam z siebie pozostałe elementy garderoby i weszłam pod deszczownicę. W pomieszczeniu roznosiła się woń waniliowego żelu, którym się namydlałam, a gorąca woda strugami obmywała moje ciało, rozluźniając spięte mięśnie. Następnie osuszyłam się ręcznikiem i wykonałam szybką pielęgnację, która w zasadzie składała się z nałożenia serum i kremu.

Wsunęłam na nos okulary i ruszyłam do sypialni, aby wybrać jedną z piżam z mojej pokaźnej kolekcji. Mieszkając już od kilku lat w pojedynkę, przyzwyczaiłam się do chodzenia po domu nago. Stanęłam przed szafą, przebiegając wzrokiem po jej wnętrzu. W końcu zdecydowałam się na jasnoniebieski flanelowy komplet w drobne białe śnieżynki.

Klimatycznie.

Już po chwili krzątałam się po kuchni. Zaparzyłam zieloną herbatę i przygotowałam jajecznicę z warzywami, którą pochłonęłam w szybkim tempie.

Odłożyłam brudne naczynia do zmywarki i czekałam, aż zagotuje się woda na kolejną herbatę, którą miałam zamiar zabrać ze sobą do łóżka. W międzyczasie ekran mojego telefonu rozświetlił się przychodzącą wiadomością. Byłam niemal pewna, że to Elena, jednak, kiedy zamiast jej imienia na pasku powiadomień dostrzegłam numer ojca, natychmiastowo zrzedła mi mina.

Ojciec: Jutro o osiemnastej wyprawiamy z matką kolację dla znajomych. Liczymy, że się pojawiasz, musimy porozmawiać.

W języku mojego ojca „liczymy, że się pojawisz", oznaczało, nie przyjmuję żadnego sprzeciwu, masz się zjawić.

Ręce dosłownie mi opadły. Kilkukrotnie wspominałam o moim miesięcznym wyjeździe do Chicago. Czy naprawdę tak wiele wymagałam, gdy choć raz liczyłam, że posłuchają tego, co mam do powiedzenia?

Wypuściłam ze światem powietrze ustami i wzniosłam oczy ku śnieżnobiałemu sufitowi. Po czym z irytacją wystukałam wiadomość.

Ja: Tato... Powtarzałam wam, że wylatuję do Chicago. Nie przeteleportuję się magicznie do Seattle. Kiedy wrócę, porozmawiamy.

Broken PromiseOpowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz