-Blankaa-usłyszałam jakby głos Luka
Wyjrzałam poza ramie Alexa który mnie teraz utrzymywał
-Co do cholery... -Spytał Broadway łapiąc się za głowę
-Myślałem że już po Tobie!-powiedział Justin stojąc osłupiały
-Luke!!!-szepnęłam i podbiegłam do bruneta łapiąc go za ręce
Luke uśmiechnął się
-To co kochanie? Dasz mi buziaka ?
-Nie wierze, że wykręciłeś mi taki numer!-złapałam się za włosy
-Nadal nie czuję się na siłach-wskazał palcem na nóż, dalej wykrwawiam się ale było warto złapał mnie za rękę
Czułam jak policzki mi się robią czerwone
-Zadzwonię po karetkę a Ty się nie ruszaj-otarłam łzy rękawem bluzy Luka i zadzwoniłam po pomoc.
...............
Czekaliśmy 10 minut a karetki nadal nie było
-Ładna bluza-puścił mi oczko
-Jest już moja-uśmiechnęłam się
-Ładnie Ci w niej-powiedział cicho
-Wszystko w porządku ?-siedziałam koło bruneta i bawiłam się jego włosami
Widziałam, że Luke nie jest w stanie odpowiadać dlatego też nie zadawałam więcej pytań. Chłopaki wciąż byli roztargnieni, że udało mu się przeżyć. Fakt faktem, przyznałam się w końcu do tego, że go potrzebuje. Ciągle wypierałam się tego uczucia i się przed nim broniłam ale teraz jestem już tego pewna.
Wszyscy patrzyli się na nas z troską i zaciekawieniem, chyba to dla nich nowość, że Luke potrafi być kochany. Teraz najważniejsze aby został przy życiu.
Po kolejnych 10 minutach przyjechała karetka zabierając Luka na noszach. Nie obyło się bez bólu, bo w końcu miał wbity nóż w brzuch.
Kiedy wszyscy wyszliśmy już na zewnątrz, zwrócił się do mnie jeden z ratowników
-Jedna osoba może z nami pojechać, kto to będzie ?-spojrzałam na Justina Alexa Bruna i Broadweya a oni przytakneli głowami na znak, że to ja powinnam tam jechać.
-To zadzwoń do nas kiedy mamy przyjechać okej?- Broadway podrapał się po karku- trzymaj się stary-zwrócił się do Luka a reszta mu zawtórowała
Weszłam do ambulansu i zajęłam miejsce koło Luka tak, że mogłam trzymać jego rękę. Oczy miał zamknięte a przez kroplówkę podawane leki na ból i uspokojenie.
-On wyjdzie z tego prawda?
Lekarz popatrzył na mnie nie wiedząc co mi odpowiedzieć
-Napewno zrobimy co w naszej mocy
..................
Byliśmy już na miejscu, Luke wciąż spał a ja siedziałam na krześle też powoli zasypiając. Ten dzień to jeden z najstraszniejszych i najpiękniejszych.
Fajnie kiedyś się będzie wspominało czasy jak to pierwszy raz przyznałam się, że nie jest dla mnie byle kim.
Na samą tą myśl uśmiechnęłam się do siebie
-Co Cię tak bawi skarbie?-Luke zaczął bawić się moimi włosami
Kochałam jak mnie tak nazywał
-Jesteś niemożliwy-zaczęłam się śmiać sama do siebie
-Co takiego zrobiłem?-na twarzy nadal miał uśmiech
-Musiałeś udawać śmierć tylko po to abym przyznała się do że Cie ko..-ugryzłam się w język
-No no co takiego ?-łobuzersko się uśmiechnął
-No wiesz o co mi chodzi
-Koo..-Luke zaczął się ze mną droczyć
-Lubie Cię-schowałam twarz w dłoniach nie chcąc aby brunet zobaczył moje czerwone policzki
-Nie zakrywaj się, jesteś przeurocza kiedy się denerwujesz-złączył nasze usta w pocałunku wywołując u mnie miłe ukłucie w brzuchu
Po chwili przerwał raptownie
-A i zapomniałbym.. Też Cie lubię
Nie czekając na ruch chłopaka, to ja tym razem wpiłam się w usta bruneta
Blanka "Kocham go, i nie umiem bez niego żyć"
Luke" Kocham ją, i jestem w stanie oddać za nią życie
*
Luke żyje i nie umarł :)!!! Mam nadzieję, że te zakończenie Wam się podoba i niedługo kiedy wymyślę temat na nowe opowiadanie to poinformuje Was 😄 PISZCIE KONIECZNIE COS NAJBARDZIEJ WAM SIĘ PODOBAŁO W TYM OPOWIADANIU
CZYTASZ
Love Me if You dare
Teen FictionZostaw mnie, to boli-przycisn?? moj? r?k? jeszcze bardziej. -Jezu dlaczego jeste? taka delikatna? -Dlaczego jeste? takim dupkiem ? -Z jednego powodu -Nie obchodzi mnie to. Po prostu daj mi spokój! -Nie chcesz tego Co je?li jednego dnia zakochasz...
