¶¶ÒõÉçÇø

Broken Promise

By davievv

230K 14K 1.3K

Trzydziestojednoletni Zander Kensington uporał się ze swoją przeszłością, całkowicie poświęcając się samotnem... More

´Ü´¡±Ê°¿°Â±õ·¡¶ÙŹ
Dedykacja
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21

Rozdział 14

11.6K 719 63
By davievv

#brokenpromiseDW na twitterze (x)


Blair


– Ta czy ta?

Przyjaciółka ponownie pojawiła się w kadrze. W obu dłoniach trzymała dwie propozycje sukienek, które rozważała na jutrzejszą galę firmową. A ja miałam jej pomóc w tym wyborze.

– Cholera za trudne zadanie mi dałaś, obydwie są boskie! – przyznałam szczerze.

– No wiem właśnie – wyjęczała przeciągle, spoglądając najpierw na jedną, potem na drugą. – Dlatego do ciebie należy ostateczny wybór, sama nie potrafię zdecydować.

– Dobra, muszę cię w nich zobaczyć – zarządziłam i usadowiłam się wygodniej na kanapie z kubkiem herbaty. – Wskakuj najpierw w tą oliwkową.

Elena zasalutowała, na co się zaśmiałam i na moment zniknęła z ekranu. Po chwili pojawiła się w długiej satynowej sukience, która pięknie podkreślała jej proporcjonalną figurę i eksponowała piersi w głębokim lejącym się dekolcie oraz długą nogę, poprzez rozporek, ciągnący się od połowy uda.

Wyglądała niesamowicie, aż zaniemówiłam z wrażenia.

– I jak? – zapytała i obróciła się wokół własnej osi, ukazując również plecy, które osłaniała sznurowana ozdobna tasiemka.

– Brak mi słów – mruknęłam oczarowana. – Wyglądasz cudownie!

Dziewczyna żartobliwe dygnęła w podziękowaniu i uśmiechnęła się promieniście.

– Pora na niebieską – krzyknęła z końca pokoju, ponownie znikając mi z oczu.

Wzięłam łyk gorącego naparu i przytaknęłam kiwnięciem głowy, czego zapewne nie zauważyła.

– Cholerne mikroskopijne guziczki – rzuciła nagle zirytowana. – Nim ja to zapnę miną wieki.

Podeszła bliżej kamery i ukazała mi długi rząd maleńkich perełek, które ciągnęły się przez całe plecy.

– Zapinaj, nie marudź! – zironizowałam, na co przyjaciółka posłała mi piorunujące spojrzenie.

– Liczyłam, że powiesz, żebym się już nie męczyła... – westchnęła, jednak wzięła się do pracy. – Szkoda, że nie ma Graysona, tak to on by się z tym mordował.

Zachichotałam, wzruszając ramionami.

– A właśnie jak Grayson, oswoił się już z moimi rewelacjami chociaż odrobinę? – spytałam.

Brat następnego dnia po dowiedzeniu się o moim prawdopodobnym ślubie i odwołanym powrocie zadzwonił, pytając, czy to, aby na pewno, nie był tylko zły sen.

No cóż... musiałam go rozczarować.

Od tamtego czasu nasz kontakt był znikomy. Byłam świadoma, że jednym z głównych powodów był wyjazd służbowy. Jednak gdzieś z tyłu głowy wciąż ta myśl mnie dręczyła.

– Och wiesz, jaki jest Grayson, minie jeszcze sporo czasu, nim do niego to wszystko dotrze – wyznała przyjaciółka, obdarzając mnie pokrzepiającym i delikatnym uśmiechem.

– Albo i nie.

– Blair, dla niego już zawsze będziesz małą siostrzyczką, którą za wszelką cenę chce chronić przed całym złem tego świata. Twój wybór jest zaskakujący nawet dla mnie, chociaż zdążyłam się już przyzwyczaić do twoich postrzelonych pomysłów. – W jej poważnym tonie dało się wyczuć rozbawienie. – Wiem, że to twoje życie, jesteś dorosła i możesz podejmować samodzielnie decyzje, które uważasz dla siebie za słuszne. Nie mniej jednak to nadal trochę skomplikowana sprawa. Ale jestem pewna, że Grayson w końcu też to pojmie, tylko daj mu czas... – Zrobiła krótką pauzę i zaprzestała swoim ruchom, przypatrując mi się z uwagą. – No i przygotuj swojego przyszłego męża na poważną rozmowę ze szwagrem – wypaliła niespodziewanie, czym totalnie mnie zaskoczyła.

Rozdziawiłam wargi, po czym zaraz obydwie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Słowa Eleny utkwiły głęboko we mnie i wierzyłam, że nadejdzie taki dzień, w którym brat będzie w stanie zrozumieć moje nieco irracjonalne działania.

Czułam, że robię dobrze... Że podążam dobrą drogą. Jeszcze nie wiedziałam, dokąd ona mnie poprowadzi, ale byłam w pełni gotowa, by ją poznać.

– I pamiętaj, że niezależnie od tego, jaką decyzję podjęłaś, zawsze będę cię wspierać, bez względu na wszystko – zapewniła przyjaciółka, co niesamowicie mnie rozczuliło.

Jakaś niewidzialna moc otuliła mnie swym ciepłem, muskając każdy skrawek mojej skóry.

Każdego dnia dziękowałam losowi, że postawił na mojej drodze Elenę Miralles. Dziewczynę, która była mimo wszystko. Wspierała, nie oceniała, ale kiedy było trzeba, sprowadzała mnie na ziemię.

– Kocham cię – szepnęłam.

Uśmiechnęła się lekko i powiedziała:

– Wiesz, że ja ciebie też. Nawet jeśli każesz mi zapinać te cholerne guziczki.

Prychnęłam, kręcąc z politowaniem głową.

– A gadaliście już z Zanderem, jak to teraz będzie wyglądało?

Przez ostatni tydzień widywaliśmy się z Kensingtonem niemal codziennie, najczęściej w jego mieszkaniu. Jednak przez ten czas nie znaleźliśmy dogodnego momentu, by ustalić wszelkie szczegóły naszego układu i spisać kontrakt, na którym mu zależało. Zazwyczaj naszym małym utrudnieniem w tych sprawach była Everly, która uradowana moją obecnością i informacją, że jednak nie wyjeżdżam, nie chciała odstępować mnie na krok. Kolejnym razem wkroczyła również Clementine. Obydwoje zachowywaliśmy się przy niej niezobowiązująco i nie dawaliśmy jasnych sygnałów, ale jednocześnie już zasiewaliśmy ziarnko niepewności w sprawie naszej rozwijającej się relacji.

– Dziś będziemy o tym rozmawiać – poinformowałam. Zaraz zauważyłam przychodzące powiadomienie o nieodebranym połączeniu. – Czekaj sekundę, ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. – Zmarszczyłam brwi i weszłam w SMS-a, rozpoznając numer telefonu. – Ojciec... – Spojrzałam na nią zaskoczona, ale gdy dostrzegłam dzisiejszą datę, nagle mnie olśniło. – No tak! Przecież dziś czwarty lutego i teoretycznie właśnie powinnam być na umówionej przez niego randce.

– To się tatuś zdziwi – prychnęła sarkastycznie.

– Zaraz znowu się dowiem, jak bardzo niepoważna i nieodpowiedzialna jestem. – Przewróciłam oczami. – A no i na dodatek, jak mogę zaprzepaszczać taką szansę.

Złapałam się teatralnie za klatkę piersiową, na co Elena zareagowała śmiechem.

Dziewczyna po kilku chwilach zakończyła swoje męczarnie z perełkami. Teraz w pełnej okazałości stanęła w błękitnej sukience, która również sięgała do kostek. Jednak diametralnie różniła się krojem. Materiał opinał jej klatkę piersiową, ciasno do niej przylegając. Kwadratowy dekolt prezentował się szykownie i z klasą, dodatkowo uwydatniając łabędzią szyję. No i dół sukienki... zwiewny, wyszyty drobnymi połyskującymi perełkami.

Wyglądała niczym księżniczka.

– Wow – wydukałam i zamrugałam kilkukrotnie powoli. – Ta jest idealna.

Elena, mimo obiekcji do guziczków, zgodziła się ze mną, żartując, że jutro będą już udręką Graysona.

Gdy rozłączyłyśmy się, od razu postanowiłam wykonać telefon do ojca, który to przez ten czas zdążył wykonać już osiem połączeń.

– Blair – zagrzmiał. – Dzwonił Philip, że się spóźniasz. Gdzie ty, do cholery jesteś dziecko?

– W Chicago, tato – zakomunikowałam ze stoickim spokojem. – Nic się nie zmieniło.

Wybuch za... Trzy, dwa, jede...

– Chyba sobie ze mnie drwisz?! Nie wierzę, że znowu wystawiłaś mnie na pośmiewisko!

– Nie ja, a ty sam. Jasno powiedziałam ci w tamtej rozmowie, że nie mam zamiaru się z nim spotykać.

– Wszystko zaprzepaściłaś! – wściekał się.

– Mylisz się, tato – wtrąciłam. – Miłość nie wybiera. A tak się składa, że zakochałam się i w Chicago, i w mężczyźnie, który również tu mieszka. Nie wiem, kiedy wrócę i czy w ogóle to zrobię, na razie nigdzie się nie ruszam.

Wraz z tymi słowami nacisnęłam czerwony przycisk i... poczułam się wolna.

Wierzyłam, że Chicago stało się moim nowym początkiem. Czystą kartką, którą dopiero miałam zapełnić własną historią.

***

– Powiedziałam już mojemu bratu i przyjaciółce prawdę – wypaliłam nagle, gdy Zander wkroczył do swojej kuchni, w której ja zdążyłam się rozgościć i przygotowałam w garnku sos bolognese.

Dochodziła dwudziesta druga. Chwilę temu Everly padła w swoim łóżeczku po godzinach zabawy i pokazie baletowym, którego nauczyła się w tamtym tygodniu na zajęciach. Więc, gdy ja za przyzwoleniem mężczyzny zabrałam się za przygotowanie kolacji, on utulił córkę do snu.

Coraz częściej nasze wieczory wyglądały w ten sposób. Jakbyśmy byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi, znającymi się całe wieki... On poznał kawałek mojej historii, a ja jego. Jednak wciąż te najważniejsze aspekty pozostawały tajemnicami, na które odpowiedni czas miał nadejść nieco później.

Oczy Zandera w net dosięgły mnie.

Wspólnie uzgodniliśmy, że jedynymi osobami, które będą znały prawdę o naszym układzie, będą Grayson, Elena i Ryder. Nikt więcej. Tej trójce mogliśmy bezgranicznie zaufać, wiedząc, że nasze małe kłamstewko pozostanie bezpieczne.

Jeśli chodziło o Everly, od razu stwierdziliśmy, że nie będziemy robili jej bałaganu w główce, mówiąc, że tylko się przyjaźnimy. Postanowiliśmy powiadomić ją tak jak wszystkich wokół. Potem gdy Zander już dopnie swego i zostanie CEO, rozstaniemy się w zgodzie. A ja dalej będę obecna w ich życiu jako przyjaciółka.

Przysięgłam sobie, że ta urocza kruszynka, która od pierwszych chwil skradła moje serce, nigdy nie zostanie narażona na cierpienie z powodu naszego układu. Jej tata podzielał moje zdanie.

– I co oni na to? – zapytał schrypniętym głosem i zaraz zasiadł na jednym z krzeseł przy wyspie kuchennej, świdrując mnie wzrokiem w oczekiwaniu.

– No...

Te kilka dni wstrzymywałam się z powiadomieniem o tym Zandera, bo nie byłam pewna, jak podejdzie do tego Grayson. Jednak dzisiejsza rozmowa z przyjaciółką odrobinę mnie uspokoiła i dodała pewności.

– No? – Pospieszał mnie.

– Przygotuj się na poważną rozmowę z moim bratem – parsknęłam, spoglądając na niego kątem oka.

Zander westchnął, podwijając rękawy beżowego swetra. Na krótką chwilę, mój wzrok zatrzymał się na oliwkowej skórze jego przedramion, gdzie wyraźnie rysowały się żyły.

– Przypomnij mi, proszę, bym przy okazji naszego spotkania nie odstępował cię na krok. To może mnie jedynie uratować.

– Ale wyostrzył ci się żarcik. – Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem, niechcący rozchlapując sos po blacie.

– Jeśli determinacja jest u was rodzinna, obawiam się, że nie mam z nim szans – odpowiedział Zander i nachylił się do przodu, aby chwycić ręcznik papierowy, którym zaczął sprzątać mój bałagan.

– Grayson tylko wygląda tak groźnie, jak weźmie się go pod włos, to zmienia się w potulnego pieska – zironizowałam. – Ale na to przepis ma wyłącznie Elena.

– W takim razie dopilnuj, żeby i ona przy nim była.

Rozbawiona pokręciłam głową. Nabrałam na łyżkę odrobinę sosu i posmakowałam. Zaraz chwyciłam za przyprawy i po kolei zaczęłam je dodawać.

– A ty powiedziałeś już Ryderowi?

– Jeszcze nie – mruknął. – Nie było odpowiedniego momentu.

– Z całej tej trójki, on zwariuje ze szczęścia. W końcu od początku na mnie stawiał. – Mrugnęłam do niego żartobliwie okiem.

– Taaa, przechwałek nie będzie końca i na pewno padnie zdanie klucz: a nie mówiłem? – prychnął, przedrzeźniając przyjaciela.

Roześmiałam się w głos.

Coraz częściej łapałam się na tym, że naprawdę dobrze czułam się w towarzystwie mojego sąsiada, który jeszcze kilka tygodni temu wydawał mi się całkowicie obcy i nieosiągalny.

– A kiedy masz zamiar... no wiesz... – gubiłam się nieco – powiedzieć o nas wszystkim.

Nas.

To nadal brzmiało tak obco.

– Myślałem o tym wczoraj... – zakomunikował. Poprawił oprawki okularów na nosie i delikatnie zmarszczył brwi. – Chyba znalazłem idealny i dogodny moment. Za dwa tygodnie w sobotę odbywa się bankiet organizowany przez naszą firmę. Co równa się, z tym że będzie tam cała moja rodzina i współpracownicy.

Wow.

Gdy dokończył swoją wypowiedź, poczułam się, jakby zabrakło mi tchu. Zaprzestałam wszystkim czynnościom, wgapiając się w niego.

– Jeśli to dla ciebie kłopot albo akurat wtedy nie możesz, to żaden problem, możemy zrobić to innym razem – wtrącił szybko, zauważając moją zdumioną minę. – Bardziej kameralnie – uściślił.

– Nie, spokojnie... – odchrząknęłam. – To znaczy... zaskoczyłeś mnie. Chyba nie spodziewałam się wielkiego wyjścia, gdzie wszystkie oczy zostaną zwrócone na nas... – Zaśmiałam się odrobinę nerwowo. – Ale w porządku, zgadzam się. Sobota, wielki bankiet i my.

Występowałam już wielokrotnie publicznie i nauczyłam się radzić sobie z tremą. Ale to było zupełnie coś innego... Miałam poznać rodzinę Zandera, jako jego partnerka. Kobieta, której nikt się nie spodziewał. I jednocześnie musiałam odegrać moją rolę bezbłędnie, aby każdy obecny na tej sali, uwierzył w naszą udawaną, bezgraniczną miłość.

Po kilku minutach gotowy makaron z sosem bolognese stanął na wyspie. Zasiedliśmy po przeciwnych stronach, zajadając się posiłkiem.

– Chyba pora w końcu omówić punkty naszego „kontraktu". – Zrobiłam w powietrzu cudzysłów palcami.

– Tak... – przyznał Zander. – Ale przed tym chciałbym jeszcze z tobą porozmawiać o jednej ważnej kwestii.

Nie wiedzieć czemu zrobiło mi się dziwnie gorąco. Jakby ogrzewanie w mieszkaniu diametralnie wzrosło.

– Tak?

– Chciałbym... To znaczy, jeśli się zgodzisz... Moglibyśmy zamieszkać w moim domu. Razem. Remont wkrótce dobiegnie końca. A posiadłość jest na tyle duża, że spokojnie będziesz miała swoją przestrzeń, Blair.

– Rozumiem, że dziś zrobiłeś sobie dzień niespodzianek? – zapytałam retorycznie, uśmiechając się. – Nie mam nic przeciwko, Zander. Skoro... kiedyś w końcu zostaniemy małżeństwem, wypadałoby, żebyś zaprosił swoją przyszłą żonę do domu.

Kąciki ust mężczyzny delikatnie drgnęły.

– Skoro to mamy jasne, możemy skupić się na zasadach – zawyrokował.

– Racja – wymruczałam, popijając powoli wodę.

– Jeśli chodzi o czas, to nie jestem w stanie teraz już określić, ile będziemy zmuszeni wytrwać w tym układzie... Może rok albo więcej?

Od razu zmuszeni... Ja do niczego nie czuję się zmuszona.

– Myślę, że początkowo sprzedajmy wszystkim wokół historię o zakochaniu się i odczekajmy chwilę na rozejście się wieści – dodałam rzeczowym tonem.

– To dobry plan – przyznał, zakładając dłonie na piersi. – A potem zorganizujemy ślub możliwie szybko. Moi rodzice pół roku od poznania już byli małżeństwem, więc nie będzie to dziwne.

– Wszystko jakoś podejrzanie dobrze układa się po naszej myśli – zironizowałam.

Zander skupił wzrok na mojej twarzy i zagryzł wargę.

– I oby tak też się skończyło.

– Jestem tego pewna – skwitowałam, tonąc w ciemnej zieleni jego magnetyzujących tęczówek.

– No i ostatnie. Granice w tym całym udawaniu.

– Ach, no tak.

– Uważam, że powinniśmy ograniczyć się tylko do koniecznych czułości w towarzystwie – zarządził. – Nie chciałbym narazić naszej przyjaźni, żebyśmy potem czuli się zakłopotani swoim towarzystwem. Drobne przytulenie czy załapanie za rękę jest w porządku, ale bez całowa...

– Bez całowania? Jak niby mamy przekonać ludzi, że łączy nas cokolwiek, jeśli nie będziemy okazywać sobie prostych czułych gestów? – wtrąciłam i butnie założyłam ramiona na piersiach, zszokowana jego pomysłem.

Do cholery, trafił mi się niesamowicie ciężki przypadek.

– Postaramy się rozegrać to tak, abyśmy nie musieli robić czegoś wbrew naszej woli.

Ależ ja bym bardzo chciała to zrobić. – Nasunęło mi się na myśl, za co szybko zbeształam się w myślach.

Mój pieprzony niemoralny umysł...

– Czyli co, gdy urzędnik powie, że możesz pocałować pannę młodą, nie zrobisz tego? – prychnęłam.

– Tak – oznajmił zdecydowanie. – Nie chcę naruszać twojej przestrzeni osobistej. Będziemy próbowali ograć to w nieco inny sposób.

Szykowała mi się fabuła, jak z najlepszej książki, a dostałam... Do cholery, nic.

– No i najważniejsze... – zaczął, pozbywając się chrypy. – Obydwoje jesteśmy świadomi, że to tylko układ... małżeństwo dla korzyści, w którym nie ma miejsca na miłość i uczucia... Nie możemy się w sobie zakochać, bo to z kolei wszystko by skomplikowało.

– W tym akurat się zgadzamy – przytaknęłam przekornie pewna swoich słów.

– Mówię naprawdę Blair, nigdy nie będę w stanie dać ci tego, na co zasługujesz.

Te słowa zawisły między nami jak ciężar. Przez chwilę staliśmy w ciszy, wpatrując się w swoje oczy. Mnóstwo niewypowiedzianych słów tliło się wśród nas, ale obydwoje dobrze wiedzieliśmy, że nie powinniśmy dalej tego kontynuować.

Gdy ustaliliśmy wszelkie szczegóły, Zander wszystko spisał w naszym „kontrakcie", który obydwoje podpisaliśmy, a on sam powędrował do sejfu mężczyzny.

To miał być taki nasz mały kodeks moralny, którego powinniśmy byli przestrzegać.

No właśnie... Powinniśmy.

– W sumie to jesteś bardzo podobny do mojego brata – napomknęłam, wychodząc z jego mieszkania.

– W sensie?

– Obydwoje jesteście strasznie sztywni.

Zander niespodziewanie parsknął śmiechem. Jego mina wskazywała, że sam był tym zdziwiony.

– Twoja bezpośredniość coraz bardziej mnie zaskakuje – powiedział, kręcąc pobłażliwie głową.

– Będziesz się musiał do niej przyzwyczaić, wszystko już przypieczętowane. – Nawiązałam do podpisów złożonych chwilę temu. – Pa, przyszły mężulku!

W środku roześmiałam się na dobór pożegnania.

Nie czekając na jego reakcję, zniknęłam za moimi drzwiami.

Jak bardzo przegrałam, mając wyjść za jednego z najbardziej pożądanych mężczyzn w Chicago, który nie wyobrażał sobie mnie nawet dotknąć, a co dopiero pocałować czy...

Auć. To zabolało moje ego.

W net wybrałam numer mojej przyjaciółki, która odebrała już po pierwszym sygnale. Rzuciłam się niedbale na kanapę, zakładając nogi na jej oparciu.

– Elenaaaa – wyjęczałam.

– Co się stało?

– Rozmawialiśmy.

– I?

– I nic! Jedno wielkie nic! Mój cholernie gorący facet nawet nie będzie śmiał mnie dotknąć!

– Udawany facet, Blair – upomniała mnie, niczym surowa matka.

– No przecież mówię! – Niemal wykrzyknęłam zaaferowana. – Fabuła fabułuje, ale nie tak jak tego chciałam...

– Blair!


💍💍💍

Hejka! I jak wrażenia po rozdziale?🤍

Zapraszam na #brokenpromiseDW na twitterze (x). Będzie mi bardzo miło, jeśli wrzucicie tam swoje ulubione fragmenty, opinie lub reakcje (uwielbiam to z wami przeżywać!!!)🫶🏼 Znajdziecie również informacje o nowych rozdziałach i spoilery do kolejnych!

twitter(x)/tiktok: davievv

ig: davievv_

Buziaki<3

Continue Reading

You'll Also Like

177K 11.7K 29
Osiemnastoletnia Vera Blaine nieoczekiwanie otrzymuje w spadku dom po babci, o której istnieniu nie wiedziała. To dla niej okazja, żeby wyjechać i od...
220K 108 2
Logan Matthews nigdy nie sądził, że zostanie samotnym ojcem. Myślał, że ma wszystko - wspaniałą karierę i cudowną narzeczoną, a także dziecko w drodz...
74.3K 14.6K 46
Darkspire, miasto istot magicznych, od lat było owiane legendą: zwykli ludzie nie mają tam wstępu, a w środku podobno dzieją się straszne rzeczy. Co...
482K 18.6K 34
Siedemnastoletnia Mallory od dwóch lat próbuje poskładać swoje życie po tragicznej śmierci siostry bliźniaczki. Wypadek, który odebrał jej najbliższą...
¶¶ÒõÉçÇø App - Unlock exclusive features