Gi-hun Seong (456):
Zbliżyłam się do mężczyzny stojącego na peronie, który wydawał się dziwnie znajomy. Jego postać była nieco zamyślona. Na pierwszy rzut oka nie mogłam go rozpoznać, ale coś w jego sylwetce i wyrazie twarzy, sprawiło, że poczułam, że znam go od dawna.
Niepewnie, nie wiedząc dlaczego, podeszłam krok bliżej. Chciałam przejść obok, ale w momencie, gdy spojrzał na mnie, coś w moim sercu zatrzymało się na chwilę.
— Gi-hun? — zapytałam cicho, jakby nie wierząc w to, kogo widzę.Jego twarz zmieniła wyraz. Oczy rozszerzyły się z zdziwieniem, a potem pojawił się nieśmiały, ale szczery uśmiech.
— [Twoje imię]? To naprawdę ty? — odpowiedział w szoku.
Po tylu latach, po tylu zmianach... Z trudem rozpoznałam przyjaciela z dzieciństwa, którego nie widziałam od lat.
Rozmawialiśmy przez kilka minut, jakby czas znowu się zatrzymał. Wspomnienia z dzieciństwa, śmiechy, nasze małe tajemnice – wszystko wróciło, jakby minęły zaledwie dni, a nie lata. Mówił mi o swoim życiu, o tym, co się wydarzyło przez ten czas, a ja opowiadałam o swoich życiu, o tym, jak zmieniła się moja codzienność. Zatraciliśmy się w rozmowie, zapominając o całym zgiełku dworca, o odgłosach pociągów, o ludziach, którzy przechodzili obok nas.W końcu, gdy spojrzałam na zegar, poczułam, że muszę już iść.
Gi-hun uśmiechnął się lekko, wyciągając telefon.
— Może wymienimy się numerami? – zapytał. — Zawsze miło by było znów się spotkać.
Z uśmiechem wyjęłam swój telefon i zapisaliśmy sobie nawzajem numery. Chwilę jeszcze staliśmy, patrząc na siebie, nie wiedząc, jak zakończyć tę rozmowę. W końcu on spojrzał na mnie i powiedział:
—Nie zapomnij zadzwonić, [Twoje imię]. Może znów się spotkamy.
— Obiecuję — odpowiedziałam, czując, że to spotkanie było tylko początkiem czegoś nowego.
Spojrzeliśmy na siebie po raz ostatni, zanim się rozeszliśmy, każdy w swoją stronę, ale z poczuciem, że coś się zmieniło.Hwang In-Ho (Front man/001):
Pracowałam w kawiarni od kilku miesięcy i większość dni była do siebie podobna. Klienci przychodzili, zamawiali kawę, a potem znikali w swoim pośpiechu. Ale tego dnia coś się zmieniło. Gdy drzwi otworzyły się z cichym dźwiękiem dzwonka, podniosłam wzrok i zobaczyłam mężczyznę, który wszedł do środka. Był ubrany elegancko z pewnym chłodem w postawie, który wyróżniał go spośród innych klientów.
Podszedł do lady, a ja uśmiechnęłam się uprzejmie, tak jak zawsze.
— Dzień dobry, co podać? — zapytałam, starając się brzmieć naturalnie.
— Czarna kawa, bez cukru — odpowiedział głosem spokojnym.Przygotowując jego zamówienie, czułam, że jego wzrok czasem wędruje w moją stronę. Nie nachalnie, ale wystarczająco, żebym zauważyła. Gdy podałam mu kawę, podziękował krótko i usiadł przy stoliku w rogu kawiarni, z dala od innych klientów.
Pracowałam dalej, ale od czasu do czasu zerkałam w jego stronę. Pił kawę powoli, jednocześnie zapisując coś na małej kartce. Zastanawiałam się, czy to notatniki, lista spraw do załatwienia, czy może coś bardziej osobistego.
Kiedy w końcu wstał, jego filiżanka była pusta, a na stoliku zostało kilka drobnych monet jako napiwek. Jednak zauważyłam też małą, starannie złożoną kartkę leżącą obok filiżanki.
Z wahaniem podniosłam ją i otworzyłam. W środku znajdowała się krótka wiadomość:
,, Dziękuję za świetną kawę. Jeśli będziesz miała ochotę porozmawiać, zadzwoń"Pod spodem był numer telefonu. Zerknęłam na drzwi, za którymi właśnie zniknął. Przez chwilę stałam, trzymając kartkę w dłoni, zastanawiając się, czy kiedykolwiek odważę się skorzystać z tego numeru.
Kang Dae-Hoo (388):
Park był moim ulubionym miejscem na spacery z psem. Drzewa szumiały delikatnie, a alejki tętniły życiem — ludzie spacerowali, dzieci biegały, a inni, jak ja, korzystali z chwili spokoju. Mój pies, energiczny mieszaniec, ciągnął mnie za sobą, szczekając radośnie na inne zwierzaki.
Nagle poczułam szarpnięcie smyczy. Mój pies zatrzymał się gwałtownie, a ja z impetem wpadłam na kogoś, kto wbiegł na ścieżkę tuż przede mną. Oboje cofnęliśmy się krok, zaskoczeni.
— Przepraszam! — wyrwało mi się szybko, gdy spojrzałam na mężczyznę przede mną. Był wysoki, a jego koszulka na ramiączkach podkreślała jego umięśnione ramiona. Na jednym z nich dostrzegłam wyraźny tatuaż, był to wojskowy symbol, który od razu przykuł moją uwagę.
— To ja powinienem przeprosić. Nie zauważyłem was — powiedział, łapiąc oddech.
Spojrzałam na tatuaż jeszcze raz, zanim zapytałam trochę niepewnie:
— Ten tatuaż... Byłeś w wojsku?
— Tak, kilka lat. A co, wygląda znajomo? — Uniósł brew, jakby moje pytanie go zaskoczyło.
— Nie, raczej... intrygująco — przyznałam, patrząc na niego z ciekawością. — Biegasz z przyzwyczajenia? Żeby utrzymać wojskową formę?— Coś w tym stylu. Stare nawyki trudno porzucić. No i bieganie pozwala mi oczyścić umysł. — Uśmiechnął się lekko, poprawiając ramiączko koszulki.
Chwilę rozmawialiśmy o wojsku, bieganiu i o tym, jak park jest idealnym miejscem na treningi. Gdy rozmowa zaczęła zwalniać spojrzał na mnie z lekkim zaciekawieniem i spytał:
— Mieszkasz gdzieś niedaleko? Nigdy Cię tu wcześniej nie widziałem.
Uśmiechnęłam się, wskazując w stronę wyjścia z parku.
— Tak, niedaleko. Po drugiej stronie ulicy od sklepu tej staruszki, która sprzedaje domowe kimchi. Na pewno ją znasz, wszyscy ją znają.— Oczywiście, że ją znam. Jej kimchi to prawdziwa legenda w okolicy. Mieszkam dwie ulice dalej — Uśmiechnął się, a ja zrobiłam to samo, ale z lekkim niedowierzaniem.
— Naprawdę? Tyle razy spacerowałam z psem, a nigdy nie wpadłam ciebie — wzruszył tylko ramionami, jakby to było coś zupełnie naturalnego.
— Może dlatego, że zawsze biegam rano albo wieczorem. Ale skoro już się spotkaliśmy... — przerwał na chwilę, jakby zastanawiał się, czy kontynuować. — Może kiedyś umówimy się na kawę albo spacer?
— Brzmi dobrze. Do zobaczenia.
Thanos (230):
Impreza była w pełnym rozkwicie – głośna muzyka, migające światła i tłum ludzi tańczących na parkiecie. Przyjaciółka niemal siłą wyciągnęła mnie na ten wieczór, przekonując, że „po prostu muszę się rozerwać". Zdecydowanie nie byłam przekonana do tego pomysłu, ale kiedy weszłyśmy do klubu, atmosfera szybko mnie wciągnęła. Głośne basy wypełniały powietrze, a ludzie bawili się na całego.
Zanim zdążyłam się rozejrzeć, ktoś zwrócił moją uwagę. Mężczyzna z fioletowymi włosami, ubrany w ciemne, dopasowane ubrania i z wyraźnym, pewnym siebie stylem. Jego obecność natychmiast przyciągnęła wzrok wszystkich dookoła. Zbliżył się w moją stronę, a jego uśmiech był nieco figlarny, jakby wiedział, że teraz to on będzie główną atrakcją wieczoru.
— Hola, señorita — powiedział, zwracając się bezpośrednio do mnie. Jego głos był niski, z lekką nutą flirtu, ale coś w tym brzmieniu sprawiało, że poczułam się, jakby był to najbardziej naturalny sposób na rozpoczęcie rozmowy.
Spojrzałam na niego, nieco zaskoczona, a on od razu dodał:
—Wiesz, to szczęście, że cię spotkałem. Musisz być wyjątkową osobą, skoro udało mi się zwrócić na ciebie uwagę w tym tłumie.
Zaczęłam się trochę śmiać, czując się jednocześnie zaskoczona i trochę zażenowana.
— To miłe, ale muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego powitania.
— Thanos — odpowiedział, wyciągając rękę w moją stronę. — Miło cię poznać. A to, co powiedziałem, to tylko początek. Welcome to the Thanos world.
Patrzyłam na niego przez chwilę, starając się ogarnąć, co właśnie się wydarzyło. Jego pewność siebie była prawie zaraźliwa. Czułam, jak jego energia zaczyna mnie otaczać, a dźwięki muzyki, które do tej pory były tylko tłem, teraz zdawały się wybrzmiewać mocniej.
— Thanos? — zapytałam, unosząc brew. — Masz na imię Thanos?
Zaśmiał się, a jego uśmiech był szerszy, niemal zadziorny.
— Jestem raperem. Wiesz, jak to jest, trzeba mieć ksywkę. To moje imię na scenie.
— Raper, mówisz?– powiedziałam, wciąż zaskoczona, ale już bardziej zainteresowana. — A co, masz jakieś kawałki, o których mogłabym posłuchać?
— O, mam ich sporo — odpowiedział z błyskiem w oku. — Ale teraz... może zatańczymy, señorita? Albo możemy po prostu porozmawiać o wszystkim i o niczym. Ty wybierasz.
Jego charyzma była tak silna, że trudno było się oprzeć. Jego fioletowe włosy lśniły w świetle klubowych reflektorów, a cała jego postawa emanowała pewnością siebie. Bez wątpienia był kimś, kto nie boi się być zauważonym – a teraz zwrócił moją uwagę.

CZYTASZ
Squid game 2 preferencje // PL
HumorPostacie: Gi-hun Seong (456) Hwang In-Ho (Front man/001) Kang Dae-Hoo (388) Thanos (230) Hwang Jun-Ho Cho Hyun-ju (120) Lee Myung-gi (333) ~~~~~~~~~~~~~~~~ Informacje od twórcy: -Preferencje s? pisane w celach humorystycznych i nie maj? na celu u...