抖阴社区

rozdzia? 23

160 14 12
                                        

Pov :Lucyfer
Wyszedłem z salonu i udałem się w stronę kuchni. Zaparzyłem sobie kawę i usiadłem przy stole . Było jeszcze dość wcześnie więc większość mieszkańców hotelu jeszcze było w swoich pokojach . Podeszła do mnie Iwy.
- ej co cię tak trapi?- zadała pytanie zaczynając dość ciężką rozmowę.
- nic ważnego tylko...nie wiem czy dalej mogę ufać Alastorowi...- odpowiedziałem zrezygnowany
- co?ale dlaczego!?
- jeszcze przed jego wyjściem zapytałem się go czy coś się dzieje, a ten powiedział że nic nikomu nie grozi. Okłamał mnie! Jak mam mu ufać skoro on nawet nie mówi mi prawdy.
- czyli o to chodzi. Może się bał.
- niby czego miał się bać?- trochę mnie zdziwiło podejście anielicy.
- wiesz jaka jest Lilith - wytłumaczyła mi Iwy
- może masz rację , ale to nadal go w pełni nie usprawiedliwia.
- rób jak chcesz . Poprostu spróbuj go choć trochę zrozumieć- powiedziała anielica i wstała od stołu.
- a ty dokąd?
- jak już mówiłam. Przybyłam tu aby pojmać Lilith i osoby , które jej pomagały. Nie zamierzam tak siedzieć i myśleć że może sama tu przyjdzie.
Iwy wyszła z hotelu i udała się w kierunku miasta.
W tej chwili do kuchni weszła Charlie.
- tato
- co Charlie
- wiesz może co jest Alastorowi?
- w jakim sensie
- dawno nie widziałam go w takim stanie. Leży na kanapie w salonie.
- nic mu nie będzie.
- mogę chociaż wiedzieć co się stało?- powiedziała już trochę zirytowana  Charlie
- powiedzmy że miał małą przygodę z Lilith i gwoździami...
-coś mu się stało?- dziewczyna wyraźnie się zmartwiła
- już wszystko uleczone. Nie martw się.
-to dobrze
- a i jeszcze jedno - przypomniała sobie po chwili Charlie
- o co chodzi?
- dzisiaj są zajęcia , ale ... Alastor chyba nie za bardzo chce wziąć w nich udział. Może mógłbyś  gdzieś z nim pójść ,poprawić mu humor,czy coś takiego.
Nie wiedziałem co powiedzieć. Byłem zły na Alastora, ale mógłbym wsumie gdzieś z nim wyjść. Po chwili namysłu zgodziłem się na pomysł mojej córki.
- w takim razie idź namów Ala . Dzisiaj zajęcia są o 15:00 w tym czasie idźcie spędzić jakoś razem czas na mieście.- podsumowała Charlie po czym poszła ogłaszać zajęcia innym mieszkańcom.
Zaparzyłem jeszcze jedną kawę i poszedłem do salonu. Usiadłem obok dalej leżącego Alastora.
- Al
- co?
Podałem mu kubek z kawą.
-dzięki- wziął kubek w ręce i popatrzył na mnie że smutkiem.
- może chcesz pójść że mną dziś gdzieś na miasto?
- czemu o to pytasz? I tak jesteś dalej na mnie zły- odpowiedział radiowiec
- może i jestem , ale to nie znaczy że już zawsze mam być
- a co chciałeś mi powiedzieć mówiąc wcześniej że ,, potem o tym pogadamy"- zadał pytanie uszaty
- chciałem powiedzieć ,, nie okłamuj mnie więcej" dobrze?- przytuliłem się do jelenia
- dobrze?- powtórzyłem już że łzami w oczach
- dobrze- potwierdził Alastor i też się do mnie przytulił.
Siedzieliśmy tak razem wtulenie gdy usłyszeliśmi pstryknięcie aparatu.
- no jaki piękny widok
Obruciliśmy się w stronę głosu. Okazało się że to Angel zszedł po schodach kiedy nie widzieliśmy , a kiedy zobaczył naszą rozmowę poszedł po aparat i wykorzystał sytuację.
- od...od kiedy ty tu jesteś?!- powiedział poddenerwowany Alastor a zza jego pleców zaczęły wyłaniać się macki.
- spokojnie , spokojnie nikomu nie powiem. Pośmiać się nawet nie potraficie - powiedział Angel przewracając oczami i poszedł do kuchni.
Po chwili wszyscy mieszkańcy zeszli na dół , a Charlie zaczęła robić śniadanie. Dołączyliśmy do nich. Gdy wszyscy zjedli udaliśmy się do naszego pokoju.
Poprosiłem Alastora aby nauczył mnie naprawiać radia. Ten popatrzył się na mnie krzywo.
- po co ci to?- powiedział
- wiesz , chciałem spędzić z tobą trochę czasu - przyznałem się.
Jeleń nic nie odpowiedział , tylko dostawił do stołu drugie krzesło i zaczął objaśniać mi działanie radia. Spędziliśmy tak dość dużo czasu , Alastor nie raz był na granicy wytrzymałości, bo nic nie rozumiałem z tego co do mnie mówił i przypadkowo rozwaliłem część mechanizmu. Popatrzyłem na zegar . Była godzina 14:55.
- o kurde już tak późno!- wykrzyczałem
- czemu się drzesz!- powiedział Alastor i lekko mną potelepał.
- zapomniałem o spacerze- odpowiedziałem mu.
Byliśmy cali brudni przez reperowanie tego starego radia. Szybko się tylko przebraliśmy i zbiegliśmy jak najszybciej na dół . Chcieliśmy szybko wyjść z hotelu , aby inni będący na zajęciach nie zadawali pytać. Na szczęście udało nam się, bo nikomu zazwyczaj nie chce się przychodzić na warsztaty punktualnie. Wyszliśmy przez drzwi i poszliśmy w kierunku miasta.

698 słów
Dzisiaj trochę dłuższy rozdział. Tak wgl to co sądzicie o nowej postaci( Iwy)??
Mam nadzieję że rozdział wam się podobał .
Na razie tyle. Paaaaa🤎

po eksterminacji (radioapple)Opowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz