抖阴社区

2.03

111 12 0
                                    


POV Gavi

Camp Nou pachniało tak samo jak wtedy, gdy miałem siedemnaście lat i marzyłem, że pewnego dnia stanę tu jako pierwszy pomocnik Barçy. Tylko że dziś wszystko było inne. Siedziałem w szatni gości, w koszulce PSG. A tamci — moi chłopcy, moi bracia — siedzieli po drugiej stronie. I wiedziałem, że zaraz wyjdę przeciwko nim.

— I co, Gavi? — zapytał Vitinha, uśmiechając się kątem ust. — Wróciłeś do korzeni, co?

— W sumie tak — mruknąłem, zerkając na czarno-granatowy herb na piersi. — Ale w innych barwach.

Mukiele rzucił butem w moją stronę.

— Mamy tylko jedno pytanie: jak to jest grać przeciwko swojej byłej?

Zaśmiali się. Zaśmiałem się z nimi. Ale w środku... cholernie się ściskało.

— Nie jest już moją byłą — odpowiedziałem spokojnie. — A Barcelona... też nie do końca jest moją byłą. Ona zawsze będzie we mnie.

Danilo spojrzał na mnie z powagą.

— To jak zagrasz dzisiaj? Z sentymentem czy z pazurem?

Zamilkłem na chwilę, a potem spojrzałem w lustro — nie na siebie, ale na to, co za mną. Na logo PSG na ścianie. Na kolegów, którzy dziś byli moją drużyną. I na myśl, że Astrid pewnie siedzi już na trybunach.

— Z pazurem — odpowiedziałem cicho. — Ale z sercem tam, gdzie trzeba.

Atmosfera zgęstniała. Nawet ci, którzy jeszcze przed chwilą żartowali, nagle spojrzeli na mnie inaczej.

Bo ja wiedziałem, że ten mecz to nie tylko piłka.

To wszystko, co zostawiłem. I wszystko, co mogę jeszcze odzyskać... albo stracić.

POV Astrid

Stałam z tatą w korytarzu stadionu, chwilę zanim usiedliśmy na trybunach. Miałam na sobie cienki, beżowy płaszcz i długie skórzane kozaki — klasycznie, spokojnie. Ale wewnątrz? Serce waliło mi jak szalone. Pablo miał zaraz wybiec na murawę. Przeciwko Barçy.

Tata popatrzył na mnie z ukosa. Tak, jak tylko ojciec potrafi — bez słów, z tym swoim skrzyżowaniem troski i lekkiego oskarżenia.

— On na pewno cię dobrze traktuje?

Spojrzałam w bok, na tunel prowadzący na boisko. Gdzieś tam stał Pablo. Gdzieś tam się skupiał, wiązał buty, może właśnie słuchał ostatnich słów trenera.

— Tak, tato. Dobrze. Naprawdę dobrze.

Flick uniósł brwi.

— Ale dobrze, jak na chłopaka z TikToka, czy dobrze, jak na faceta, z którym można żyć?

Uśmiechnęłam się półgębkiem.

— Jak na faceta, który kupił mi dom pod Paryżem, pamiętasz?

Tata pokręcił głową, jakby chciał coś skomentować, ale powstrzymał się. Zamiast tego wypalił:

— Nie robicie jeszcze dzieci?

Parsknęłam śmiechem.

— Co?

— No pytam. Bo jak się zakochacie za bardzo, to już nic was nie powstrzyma.

Westchnęłam. Bardzo w jego stylu.

— Nie, tato. Nie robimy jeszcze dzieci. Najpierw ogarniamy życie. Dom. Emocje.

Zerknął na mnie jeszcze raz, tym razem poważniej.

— A jemu nie odwala? Nie gwiazdorzy?

— Czasem. Ale mnie słucha. A ja nie jestem już dzieckiem, żeby nie wiedzieć, kiedy ktoś robi teatr, a kiedy walczy o coś prawdziwego.

WILDEST DREAMS | Pablo GaviOpowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz