|~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Powrót do rzeczywistości był jak zderzenie z murem.
Wystarczyła jedna niewyraźna fotografia z jeziora - Charles w koszuli, Max z rozczochranymi włosami, ich sylwetki zbyt blisko siebie na tle wody. Może dla obcych było to niczym. Może ktoś inny uznałby to za zwykłą chwilę między przyjaciółmi.
Ale w świecie Formuły 1 nie istniało coś, co jest „zwykłe".
Była karuzela plotek, spekulacji, chłodnych spojrzeń od niektórych w padoku, uśmiechów pełnych sugestii od dziennikarzy i jedno pytanie powtarzające się jak echo:
"Czy to prawda?"
Charles z dnia na dzień stał się bardziej spięty. Unikał kamer, nie odpowiadał na pytania, które Max zbywał wzruszeniem ramion. Gdy jechali razem windą w hotelu w Bahrajnie, stali po przeciwnych stronach kabiny - nie z powodu braku uczuć, tylko... obaw.
- Nie możemy tak żyć - powiedział Max cicho - Milczenie nie sprawia, że to znika. Sprawia tylko, że jesteśmy sami w tym, co powinniśmy przechodzić razem.
Charles westchnął. Oczy miał zmęczone. Niewyspane.
- Dla ciebie to może proste. Ty zawsze byłeś odporny. A ja... czuję, że każdy mój oddech może być użyty przeciwko mnie.
- Więc co? Mamy udawać, że nic się między nami wtedy nie stało?
- Może tak będzie najlepiej.
Max nie odpowiedział. Gdy tylko drzwi się otworzyły, od razu wyszedł z windy i zostawił Charlesa samego.
Po raz pierwszy - nie spojrzał za siebie.
Wyścig w Bahrajnie był testem nie tylko dla maszyn, ale dla nich samych.
Kwalifikacje poszły dobrze, ale między nimi wciąż wisiało napięcie. Max próbował nawiązać kontakt - spojrzeniem, gestem, półuśmiechem. Ale Charles był zbyt zamknięty w sobie.
Gdy tylko kierowca RedBulla chciał coś powiedzieć, młodszy odwracał wzrok udając, że go nie słyszy.
Unikał każdej sytuacji w której mógłby spotkać się twarzą w twarz z Maxem. Tak, jakby nigdy nic pomiędzy nimi nie było - i właśnie to, sprawiało że max gotował się od środka.
Na odprawie zespołowej starszy podszedł do niego z kubkiem kawy i podał mu go bez słowa. Nie dlatego że był zły, tylko dlatego, że wiedział iż i tak nie dostanie nic w zamian
- żadnego słowa, uśmiechu czy chociaż najmniejszego gestu. Nie spodziewał się niczego.
- Dzięki - mruknął nagle Charles.
Ale nie spojrzał Holendrowi w oczy.
W praktyce, w ogóle na niego nie spojrzał - wzrok utkwiony w podłodze, głowa pochylona w dół. Miał nadzieję, że Max da sobie spokój i go zostawi. I tak też się stało.
--------------------
Na torze byli perfekcyjni.
Precyzyjni.
Ale też bezlitośni.
Na 56. okrążeniu Max spróbował manewru wyprzedzania po zewnętrznej. Charles nie ustąpił. Doszło do lekkiego kontaktu - niby nic poważnego, ale wystarczającego, by zespół Red Bulla rzucił przez radio:
- Max, what are you doing?!
A inżynier Ferrari dodał tylko:
- Charles, we are not racing him at all cost, hold your position.
Po wyścigu żaden z nich nie zdobył podium. A jednak to oni byli najbardziej omawianymi osobami przez cały weekend.
"Miłość kontra ambicja? Kontakt Verstappena i Leclerca zaostrza spekulacje!"
W motorhomie Ferrari było cicho. Charles siedział z głową w dłoniach, w kompletnej ciszy.
Max wszedł bez zaproszenia - Miał już serdecznie dosyć ich ukrywania. Oczywiste było to, że nie powiedzą o sobie nikomu. Przynajmniej na razie, gdy sami do końca nie wiedzą czym są. Chodziło o to, że ukrywali się przed sobą nawzajem.
- Musimy pogadać - powiedział twardo zamykając za sobą drzwi na klucz.
Brunet na dźwięk znajomego głosu cały się spiął, nie bał się Maxa, bał się sam siebie. Bał się, że powie do Blondyna coś, czego już nie naprawi.
Przecież tak dobrze szło mi unikanie Maxa... -pomyślał.
Nie można zaprzeczyć, że robił to wręcz idealnie, ale teraz? Teraz siedział tyłem do niego, zamknięty z nim w jednym pokoju i bał się odezwać. Na samą myśl o rozmowie czuł napływające do oczu łzy.
- Teraz? - Charles podniósł głowę i powiedział cicho, ledwie słyszalnie.
- Tak. Bo to nie kontakt na torze jest problemem. To kontakt tutaj - a raczej jego brak. Brak twojego kontaktu. Twój mur.
Charles gwałtownie wstał, przewracając niechcący pobliskie krzesło, które z hukiem uderzyło o podłogę.
- Nie masz pojęcia, jak to jest! Wszystko we mnie krzyczy, że jeśli teraz powiem coś złego, stracę wszystko. - wrzasnął.
Nie wytrzymał. Pozwolił ponieść się emocjom mimo że wiedział, że nie powinien.
A w jego oczach zbierało się coraz więcej łez.
- A ja?! Myślisz, że nie ryzykuję!? Że nie czuję ciężaru!? Ale mimo tego nie żałuję żadnej chwili z tobą! Nawet tej, kiedy myślałem, że zaraz uderzysz mnie na torze, kiedy krzyczałeś na mnie po ćwiczeniach w Austrii.
Charles zamarł. Oczy miał załzawione. Ale nie pozwolił łzom spłynąć.
- Boję się Max. Boję się, że wszystko rozpadnie się przez mnie. Że ja to zniszczę.
Nie chcę żeby tak się to skończyło.
- I co z tego? - Max zrobił krok bliżej. - Nawet jeśli się boisz, jestem tu. Nie uciekam. Bo to jest relacja, nie kontrakt. Można się w niej potknąć. Ale trzeba umieć się podnieść.
- powiedział już spokojniej niebieskooki.
- A jeśli nie potrafię?
- To się nauczysz. Z moją pomocą. Ale tylko jeśli mnie nie odepchniesz.
Cisza. Przez chwilę Charles walczył sam ze sobą. Myślał co zrobić z obecną sytuacją.
Zrobił krok do przodu w stronę Maxa. Nie patrzył mu w oczy, wzrok wbity w podłogę i objął go mocno. Brutalnie wręcz, jakby próbował coś zatrzymać, zanim znów się rozsypie. - nie wytrzymał. Pozwolił palącym łzom wypłynąć na jego policzki., kompletnie mocząc przy tym koszulkę starszego.
- Przepraszam - wyszeptał. - Nie jestem jeszcze gotowy na cały świat. Gdy zobaczyłem to zdjęcie spanikowałem.
Max zamknął oczy nic nie mówiąc. I przez chwilę tylko trwali - dwa ciała, które przetrwały zderzenie z rzeczywistością.
- Wystarczy, że jesteś gotowy walczyć - powiedział cicho. - Reszta przyjdzie z czasem - powiedział mocniej przytulając chłopaka.
Tego wieczoru nie wydarzyło się nic przełomowego dla świata.
Ale dla nich - wydarzyło się bardzo dużo.
Przetrwali pierwszy prawdziwy kryzys. I choć pokaleczeni, zmęczeni - to silniejsi.
Miłość to nie tylko szeptane „kocham cię" w ciepłym domku.
To także patrzenie komuś w oczy i mówienie: „zostaję", nawet gdy wszystko dookoła robi co może, aby było odwrotnie.
|~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ilość słów: 966
Data wydania: 21 maja
CZYTASZ
Zanim Zaufasz / Lestappen
FanfictionCharles zna? zasad?: nie pozwalaj sobie na zbyt wiele. Zw?aszcza, gdy chodzi o ludzi. Ale co si? stanie je?li zaufa rywalowi z paddocku? Mo?e b?d? razem, mo?e który? zginie w wypadku, mo?e kompletnie si? znienawidz?, a mo?e zupe?nie co? innego? Cha...
