抖阴社区

31.

15.2K 833 31
                                        

Praca pozwalała jej zapomnieć o tym co wiązało się z watahą. Spędzała w biurze długie godziny, przygotowując się głównie do przesłuchania wstępnego Britty Sternberg. Musiała dokładnie przeanalizować dziesiątki dowodów. Raporty, dokumenty, fotografie. Do innych przypadków tak się nie przykładała. Obrońcy z urzędu wszystkie możliwe sprawy kończyć jak najwcześniej. Najlepsza dla sądu, prokuratury jak i obrońcy była ugoda. Tak naprawdę oprócz Britty nie prowadziła żadnych wymagających spraw. Było ich po prostu strasznie dużo. 

Skończyła właśnie pisać ugodę w sprawie o rozbój, gdy  Ethan zapukał do drzwi gabinetu. Nie czekał na jej odpowiedź i wszedł do środka. 

- Kończysz już? - Zapytał, zaplatając ręce na piersi. 

- Tak - było już po północy, a niepisana umowa pomiędzy nimi zakładała że Heather nie będzie pracowała dłużej niż do pierwszej. Była już zmęczona, powieki jej opadały i co raz trudniej było jej się skupić. Jednak znużenie ustąpiło, gdy tylko poczuła zapach Ethana. Jego zwyczajna pełna świeżości woń została mocno przytłumiona przez kwaśny odór strachu. - Ethan? - Głos jej zadrżał. 

- Jutro będziesz dużo jeździć czy raczej spędzisz cały dzień w biurze? 

- Mam przesłuchanie wstępne o dziesiątej, później powinnam wrócić do biura. Co się stało? 

- Nigel będzie ci jutro towarzyszył. 

- Dlaczego? 

Ethan nie odpowiedział od razu. Podszedł do niej u ujął jej twarz w dłonie. Heather myślała, że ją pocałuje ale on tylko uważnie na nią patrzył. Pod wpływem jego spojrzenia zarumieniła się po linię włosów. Widząc to Ethan smutno się uśmiechnął. 

- Chciałbym żebyś była bezpieczna. Nie sądzę żeby cokolwiek miałoby się ci stać, ale dla mojego spokoju chciałbym żeby Nigel z tobą pojechał. 

 - Chodzi o Caleba? Chodzi o Caleba. - Dodała widząc, błysk w jego oczach. Nagle poczuła jak jej kolana miękną, a w brzuchu zawiązuje się supeł. Nie mogła nie myśleć o Calebie. Jednak tygodnie spędzone z Ethanem wiele zmieniły. Nadal nie należała do najodważniejszych wilkołaków, ale rozmowa z członkami stada nie wywoływała już paraliżu. Nie czuła się jeszcze całkowicie swobodnie w ich towarzystwie i na pewno nie była przywódczynią jakiej potrzebowali, chociaż czyniła postępy. 

- Nie musisz się martwić. - Na prawdę tak uważał. Ostatnie dwa tygodnia były dla Caleba horrorem. Postarał się o to. Nie miał już ani pieniędzy, ani nieruchomości. Ethan bardzo się starał żeby alfa z Chicago utracił poczucie bezpieczeństwa. Zaczął od rzeczy ważnych dla ludzkiej części. Jednak od niedawna co raz więcej wilków zaczęło przekraczać granicę pomiędzy ich stadami. Ethan wysłał jedną z watah, aby zakłócić spokój wilczej połowy. Wszystko działało tak jak zaplanował. Caleb tracił pieniądze, a także ludzi. Dwóch z nich zostało rozszarpanych na strzępy przez wilkołaki podlegające Ethanowi. Alfa starał unikać takich rozwiązań, ale świadomość że Heather została skrzywdzona przez wszystkich członków watahy Caleba Robinsona pozbawiły go skrupułów. Wilkołaki dostały rozkaz zabicia każdego wrogiego wilka, którego spotkają. - Caleb nie jest już twoim zmartwieniem. 

- Jest  - nie mogła opanować drżenia. Ethan przytulił ją, a ona z ulgą ukryła twarz w jego piersi. Odetchnęła, próbując sprawić że zapach jej bratniej duszy pozwoli jej się uspokoić. Jednak to nie zadziałało. 

- Skarbie - mruknął, całując ją w czubek głowy. Nie znosił kiedy się bała, a teraz była przerażona. - Jutro będzie po wszystkim. 

- Nigdy nie będzie po wszystkim. - Nie sądziła, że nawet setki godzin spędzonych ze Stephenie i tysiące połkniętych tabletek mogły coś zmienić. Caleb i jego wataha zawsze czaili się na obrzeżach jej umysłu. Oprócz leków spokój pozwalała jej zachować świadomość tego, że była daleko od wpływu alfy z Chicago. - I strasznie się boję. 

OmegaOpowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz