抖阴社区

Rozdzia? XIX

421 30 1
                                        

Kain's Pov

Słowa jego kolegi rozłościły go. Był zły. Powiedział coś do niego bardzo niezrozumiale i udał się w głąb uliczki. Tamci stali w szoku, a Harry powiedział coś szeptem. Po chwili oprzytomnieli i pobiegli za nim krzycząc, aby się zatrzymał, poczekał na nich. Harry został.

- Wiem, że tu jesteś Kain - jego głos sprawił, że przestałem patrzeć się za chłopakiem

- Jestem. Co się jemu stało. Tylko prawdę usłyszał - sprawiłem, że byłem widoczny, nadal miałem swoje skrzydła, rogi i ogon na wierzchu

- Histeryk. Jest pewnie bardzo zły, że coś nie idzie po jego myśli - jego rozumowanie mogło być prawdą

- Może i masz rację - spojrzałem na niego, zastanawiając się czy mam mu coś ważnego do powiedzenia - Anioły są na Ziemi, szukają mnie, ale możesz je spotkać i nas pomylą. Bądź po prostu czujny - kiwnął głową na znak, że zrozumiał - Dobra. Muszę szukać tego chłopaka

Stałem się z powrotem niewidzialny. Ruszyłem w kierunku w jakim zniknęli. Tylko nie wiedziałem gdzie poszli dalej. Znów swoją pomoc zaoferował Harry. Tym razem trafiliśmy na nich w towarzystwie kilku dorosłych osób palących papierosy. Oni też próbowali.

Serio. Papierosy

Co ty gadasz?

Usłyszałem głos Theo, przez co zamarzłem na kilka sekund. Nie myślałem, że obudzi się tak szybko. Czy warto będzie mu powiedzieć co robi jego brat? Chyba nic mu to nie zaszkodzi.

Twój brat próbuje palić papierosy

Znowu go śledzisz?

Tak. Przecież chce go zabić muszę znaleść jakąś sposobność

Jak już musisz go zabijać to zrób to tak, żeby nikt nie pomyślął o możliwości osób trzecich, które to zrobiły

Co?

Zabij go tak, żeby nie było widać, że ktoś to zrobił

To ma sens

On ma czasem dobre rady. Chociaż po co on mi pomaga w tym. To jego brat. Chyba naprawdę chce jego śmierci. W sumie co mi do tego, jak chce to ja chętnie to zrobię, chociaż jakby miał coś przeciw mógłbym go nie posłuchać po prostu.

- Oni chcą bardziej zniszczyć swoje zdrowie niż potrzeba - głośno zastanowił się, zwracając na siebie uwagę przypadkowych przechodniów

- Tu ma Pan rację - odpowiedziała mu jakby jedna z kobiet niosących siatki z zakupami

- Ja jestem niewidzialny, pacanie - zaśmiałem się patrząc jak próbuje mi nie odpowiedzieć

Miałem szczęście, że nikt mnie nie słyszał i widział, oprócz niego, bo musiałem ciekawie wyglądać. Śmiejący się demon. Spojrzałem za siebie, jak skończyłem się śmiać. Oni sobie z tego nic nie robili.

- I jaką on mi niby karę da - usłyszałem wściekły szept Harrego - Co on sobie myśli?

- Że może Ci zrobić wszystko na co ma ochotę - był bardzo zły, a ja obserwowałem Denisa, który prawie udusił się dymem papierosowym

Wyglądało to dość śmiesznie. Mimo iż nie palę, wiem jakie to szkodliwe. Chociaż jestem demonem i to mnie w pewnym stopniu nie dotyczy. Niszczy mi to płuca, ja przez to nie umrę, ani nie stracę na zdrowiu. Jestem w stanie się leczyć.

Po chwili zauważyłem jak chłopak ostatecznie się poddaje się i oddaje papierosa. Odchodzi, bez swoich przyjaciół. Żadne z nich zdaje się tego nie zauważać. Pożegnałem się z wściekły Harrym. Podążyłem za chłopakiem.

Udał się na przejście dla pieszych. Miał przed sobą telefon, nie widział, że nie może przejść teraz przez jezdnie. Nawet się nie przyjrzał czy coś nie jedzie. Po prostu wszedł na przejście, prosto między przejeżdżające auta. Na dodatek miał słuchawki na uszach. Czy on naprawdę Wyjął je z plecaka, założył a potem udaje się prosto w uścisk śmierci. Obserwowałem nie wiedząc sam co mam zrobić w takiej sytuacji jak chodzi pomiędzy pojazdami. Pierwszy przejechał jak tylko on znajdował się na środku jezdni. Z drugim takiego szczęścia nie miał. Samochód z wysoką prędkością uderzył w chłopaka. Powodując jego niewielki lot na przednią szybę. Pojazd z piskiem opon zatrzymał się kilka metrów od pasów. Chłopak wypuścił telefon z dłoni, a on trafił prosto w samochód obok wbijając się w boczną szybę kierowcy. Przestraszyło to kierowcę, który natychmast zahamował. Tymczasem bezwładne ciało chłopaka znajdowało się na przedniej szybie samochodu który go potrącił. Jego głową rozbiła szybę i w niej utkiwała. Kierowca i pasażerowie wybiegł z auta w pośpiechu, strachu, szoku. Rozglądał się na wszystkie strony świata, aby zorientować się w sytuacji. Krew była wszędzie, na szybie, ciele, drodze. Miał w czaszce kawałki szkła. Wyglądało to strasznie, pierwszy raz widziałem wypadek samochodowy. Zmarł na miejscu i to nie z mojej winy. Chciałem jego śmierci, mam ją. Szkoda, że w taki sposób.

- Tego to nawet ja bym dla niego nie zaplanował - szepnąłem sam do siebie zanim, zniknąłem

Wróciłem do Harrego, starając się jakoś powiadomić to tym co się stało przed chwilą. Nie słuchał mnie za bardzo skupił się na kłótni z chłopakiem. Był zły, bardzo zły. Dziewczyna popierała przy tym wszystkim swojego kolegę lub raczej chłopaka. Sam nie wiem kim dla siebie byli. Każdy kto obok nich przechodził chichotał jak tylko zobaczył jak to wygląda. No po prostu gorzej niż z dziećmi.

- Jestem twoim Panem, więc masz się mnie słuchać - wysyczał chłopak ostrym tonem

- Jesteś człowiekiem, ja demonem. Poza tym wyjątkowy to ty nie jesteś!

- Jestem, mam demona - zadrwił z niego chłopak

- Nie tylko ty go masz - cios w samo ego chłopaka

- Nie prawda! Nikt poza mną tego nie zrobił!

- Zrobił - powiedziałem z cienia uliczki obok nich, Harry od razu poznał mój głos, natomiast para zdawała się nie rozumieć o co chodzi

- Co? Próbowałeś? - roześmiała ię chłopak

- Tylko on ma do tego talent - zawtórowała mu dziewczyna

- Harry do jasnej cholerny jak do Ciebie mówię to masz mnie słuchać - zignorowałem obojga - Ja Ci mam to kilka razy tłumaczyć?

- Przepraszam, komendancie - zdziwił ich

- Przestań mnie tak nazywać, już Ci to chyba mówiłem - podniosłem na niego to zanim wciągnąłem w zaułek - Mam Ciebie dusić, żebyś zaczął mnie zauważać i słuchać - uniósł ręce z geście poddania się

- Sorry, nie chciałem tego jak coś - zaczął się mi tłumaczyć - A co miałeś mi do powiedzenia? - próbował zmniejszyć mój gniew

- Debilu, próbowałem Ci powiedzieć, że on nie żyje! - niezrozumiał mnie początkowo

- Ten twój. Możesz wrócić do Piekła? - nadzieja była słyszalna w jego głosie

- Denis - szepnąłem mu do ucha, żeby tamci nic nie usłyszeli

- Czyli jest problem? Czy co? - również szepnął

- Tak - syknąłem

- Jaki? Chyba nie twój?

- Pomyśl

- Nie wiem, serio

- Te anioły co tu grasują mogą pomyśleć, że to spowodowałem. Trafiło to do twojego pustego łba? - pokiwał głową

Teraz to oni mają podstawy do myślenia, że to byłem ja. Jak mnie znajdą pewnie dadzą mnie prosto przed Wielką Radę Archaniołów. Mam poważny problem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka!
Chce wam życzyć Wesołych Świąt. Zdrowia, szczęścia i wymarzonych prezentów.
Nie jestem pewny czy jakiś rozdział pojawi się przed Selwestrem, więc życzę wam aby był on udany. Chcę również zachęcić do zobaczenia mojej nowej książki.

~😈

Mój demon [yaoi]Opowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz