Aiden Van Duisternis na pewno nie brzmiało jak Jeremy Moore. Poza tym głos współlokatora Siegfrieda nie był głosem chłopaka, którego Avery znała od dzieciństwa.
Mimo to wciąż nie mogła uwierzyć w podobieństwo ich twarzy.
— Znowu się gapisz. To zaczyna być niepokojące — stwierdził chłopak żartobliwym tonem.
— Tak, przepraszam. — Spuściła wzrok. — Po prostu bardzo przypominasz jednego z moich znajomych. Mam na imię Avery, przyleciałam ze Stanów. A ty jesteś z... Niderlandów?
Skojarzyła przyimek „van" z Vincentem van Goghiem, stąd jej domysł. A zaskoczona twarz Aidena zdradziła, że najwyraźniej zgadła.
— Większość życia mieszkałem we Francji i RPA, ale moja rodzina rzeczywiście wywodzi się od holenderskiej szlachty. — Pokiwał głową z uznaniem.
— Twoja rodzina nie wywodzi się ze szlachty, tylko bogatych kupców. Po prostu zmieniliście nazwisko, żeby udawać, że macie lepsze pochodzenie. Poza tym „van Duisternis" było naprawdę bardzo mało kreatywnym wyborem — wtrącił nagle Siegfried, a Aiden od razu się skrzywił.
— Ziggy! Przestań wykorzystywać znajomość naszych rodzin na moją niekorzyść! — jęknął.
— Dlaczego „van Duisternis" jest mało kreatywne? — zapytała nieśmiało Avy, nie mogąc powstrzymać ciekawości.
— „Van" ma wskazywać na pochodzenie szlacheckie, a samo „Duisternis" oznacza po prostu „ciemność" — poinformował ją Siegfried z poważną miną.
— Psujesz moje pierwsze wrażenie. — Aiden przybrał minę naburmuszonego dziecka.
Avery zauważyła, że nawet mimika chłopaka odróżniała go od Jeremiego. Zaczęła się zastanawiać, czy nie byli może jakimś kuzynostwem, skoro rodziny obu chłopaków były częścią nadnaturalnego świata.
— Czyli, Aiden, też jesteś strażnikiem? Czy czarodziejem? — zapytała, licząc, że poda pierwszą opcję.
— Właśnie bardzo zraniłaś moje uczucia — westchnął. — Jestem wampirem, a dokładniej dziedzicem jednego z największych wampirzych rodów na świecie.
— Ósmym z kolei — dodał Siegfried ze zrezygnowaniem. — Jesteś najmłodszy. Tak w ogóle to nawet nie powinno cię tu być. To spotkanie czarodziei z ich strażnikami.
Aiden przewrócił swoimi zielonozłotymi oczami.
— Na pewno zanim przyszedłem, prowadziliście niezwykle interesującą konwersację i planowaliście całą współpracę. Szczególnie że Avery dopiero niedawno dowiedziała się o istnieniu tego świata. — Wampir, nie zważając na niezadowolone spojrzenie współlokatora, usiadł obok dziewczyny.
— Skąd wiesz, że nie wiedziałam wcześniej o waszym świecie? — Rzeczywiście wspomniała o tym Siegfriedowi, jednak to zrobiła to zanim przyszedł Aiden.
Kątem oka dostrzegła, że czarodziej mierzył swojego współlokatora zdenerwowanym spojrzeniem, jednak sam wampir nie wydawał się zbytnio przejęty.
— Podobno szkoła zwykle łączy niedoświadczonych strażników z najlepszymi magami. A Ziggy, pomimo piętnastu lat i niepozornego wyglądu, jest naprawdę utalentowany — stwierdził bez cienia ironii, po czym dodał ze śmiechem. — A jeśli ta informacja nie wystarczy, to kiedy nie gapisz się na mnie jak zahipnotyzowana, masz minę zagubionego szczeniaka. Prosto zgadnąć, że wszystko jest dla ciebie nowe.
Avery mimowolnie oblała się rumieńcem. Nie zdawała sobie sprawy, że tak bardzo widać jej niepewność. Szczególnie że Aiden nie miał wielu okazji, by ją obserwować, więc to musiało naprawdę rzucać się w oczy.
CZYTASZ
Dzieci Pe?ni
FantasyJedna b??dna decyzja na zawsze zmieni?a los Avery. Dziewczyna zostaje zmuszona do porzucenia dotychczasowego ?ycia i udania si? na drugi koniec ?wiata, by zacz?? nauk? w elitarnej szkole dla istot nadprzyrodzonych. Tam poznaje pewnego ekscentryczneg...
