Severus obserwował parę stojącą przed urzędnikiem z głęboko skrywanym smutkiem. Bardzo żałował, że Lily nie może być świadkiem tego wyjątkowego dnia w życiu swojego syna, tym bardziej że nawet on musiał przyznać, iż Harry wyglądał przepięknie.
Zerknął na Draco, stojącego za młodym Potterem. Dostrzegł, że ten dyskretnie ociera łzy wzruszenia. Tuż obok niego stali Lucjusz wraz z Narcyzą, oboje z delikatnymi, pełnymi ciepła uśmiechami.
Natychmiast po pocałunku i dopełnieniu formalności, świeżo poślubiona para odwróciła się do zgromadzonych i ruszyła w stronę wnętrza posiadłości, gdzie czekał na nich skromny poczęstunek. Zanim Severus ruszył za nimi, kątem oka zauważył, jak Lucjusz podszedł do urzędnika i obaj teleportowali się z cichym trzaskiem.
Zasiadając do stołu, Tom nie mógł oderwać wzroku od swojego męża. Świadomość, że Harry jest już całkowicie i niezaprzeczalnie jego, napawała go niebywałym, niemal euforycznym szczęściem. Harry również był szczęśliwy, a w jego sercu zapanował nagły, kojący spokój. Choć gdzieś w głębi tlił się jeszcze lekki stres związany z nocą poślubną, to jednak od ich ostatniego, czułego zbliżenia, które tak naprawdę nie było pełnym aktem, Harry przestał rozpamiętywać swoją traumatyczną przeszłość i zaczął być ze sobą szczery. W przeszłości wielokrotnie doświadczył brutalnej przemocy seksualnej. Dzięki cierpliwemu i pełnemu szacunku dotykowi Toma, zaczął rozumieć, że to nie była jego wina i że te straszne wspomnienia należą do przeszłości, o której dzięki swojemu kochającemu mężowi powoli zapominał. Dalej jednak nie wyobrażał sobie, aby jakikolwiek inny mężczyzna mógł go dotykać, nawet w zwykłym, przyjacielskim geście. Jednakże, obserwując swoje uczucia, zaczął dostrzegać, że Draco staje się mu coraz bliższy – oczywiście nie w taki sposób jak Tom, ale bardziej jak troskliwy starszy brat, który nieustannie się o niego martwi.
W pewnym momencie Tom pochylił się lekko w stronę Harrego i szepnął mu do ucha, muskając przy tym delikatnie jego włosy
-Jesteś najpiękniejszym widokiem, jaki kiedykolwiek dane mi było oglądać. I jesteś mój. Już na zawsze.
Na te słowa Harry poczuł ciepło rozlewające się po całym ciele. Uśmiechnął się do Toma, a w jego oczach nie było już widać cienia niepewności, tylko czyste, bezgraniczne uczucie. -Ty również jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem, Tom choć sam tego nie wiedziałem i nie rozumiałem.
Uśmiechnął się nieśmiało, a jego zaróżowione policzki dodawały mu niezwykłego uroku.
Lekko zawstydzony nałożył sobie potrawkę z kurczaka z ryżem i zaczął powoli jeść, unikając kontaktu wzrokowego z innymi. W jego myślach zaczynał narastać niepokój związany z ich tak zwanym pierwszym tańcem. Jak mogłem o tym zapomnieć? pomyślał z paniką. Przecież nigdy nie uczył się tańczyć i z pewnością wygłupi się przed Tomem. Pochłonięty tymi nerwowymi rozmyślaniami, nawet nie zauważył, kiedy skończył posiłek. Poczuł jedynie delikatny dotyk dłoni Toma na swoim ramieniu.
- Chodź, już czas na nasz taniec - powiedział cicho Tom, a w jego ciemnych oczach malowała się czułość.
Harry spiął się lekko, ale posłusznie wstał, chwytając niepewnie dłoń starszego. Razem dotarli na środek przestronnej sali. Harry postanowił uprzedzić męża, choć czuł, że chyba już za późno.
- Tom, ja nie umiem tańczyć szepnął cicho, a z ostatnim słowem w powietrzu rozbrzmiały pierwsze takty muzyki. To był chyba walc, choć Harry nie był tego pewien.
- Spokojnie, nie musimy tańczyć w tradycyjny sposób. Naprawdę wystarczy, że złapiesz mnie za rękę, a drugą dłoń położysz na moim ramieniu. Nie martw się, ja poprowadzę. Powiem ci, co i jak. To najłatwiejszy taniec, zobaczysz uspokoił go Tom ciepłym głosem.
Harry, nadal nieco spięty, podążał za instrukcjami ukochanego.
-Dobrze, teraz prawa noga do tyłu, a za nią lewa. Świetnie ci idzie pochwalił go Tom, a jego oczy lśniły dumą.
Widząc, że są już w połowie tańca, a on ani razu nie nadepnął na Toma, Harry poczuł, jak napięcie powoli go opuszcza.
-W sumie to całkiem miłe... Doskonale prowadzisz powiedział z ulgą, ponownie uśmiechając się uroczo.
- Cieszę się, że ci się podoba. Możemy robić to częściej, jeśli tylko zechcesz odpowiedział Tom, odwzajemniając uśmiech pełen czułości. Chwilę później melodia ustała, a Tom skłonił się nisko i złożył delikatny pocałunek na wierzchu dłoni Harrego, dosłownie milimetry nad lśniącą obrączką i pierścionkiem zaręczynowym. Na ten czuły gest młodszy mężczyzna zarumienił się dość mocno, a jego serce zabiło szybciej.
Z nadal palącymi policzkami, Harry trzymał mocno dłoń swojego męża, gdy wrócili do stołu i ponownie usiedli obok siebie. Tom promieniał wewnętrzną satysfakcją z przebiegu ceremonii i ich pierwszego tańca, ale wiedział, że nie mogą dłużej zwlekać z rozmową o jutrzejszym wyjeździe Harrego.
- Posłuchaj, najdroższy - zaczął cicho Tom, splatając ich dłonie. - Jutrzejszy dzień spędzimy w całości w naszych komnatach. Pragnę nacieszyć się każdą chwilą spędzoną z tobą przed twoim wyjazdem. Wieczorem spotkamy się z Draco i Severusem w małym salonie, skąd za pomocą świstoklika wyruszymy do waszego tymczasowego miejsca pobytu. Chciałbym wyjaśnić, że świstoklik to zaczarowany przedmiot, który po dotknięciu przenosi czarodzieja w ustalone wcześniej miejsce. Gdy dotrzemy na miejsce, pomogę ci się rozpakować i zostanę z tobą na noc. Niestety, z samego rana będę musiał wrócić tutaj.
Dodał, ściszając głos:
-Jednakże, w każdą sobotę będę cię odwiedzać. Może się zdarzyć, że będę mógł przybyć tylko na kilka godzin, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zostać z tobą przez cały dzień i noc.
Nie chciał przytłoczyć Harrego swoimi słowami, ale czuł, że młodszy musi znać prawdę. Westchnął cicho i kontynuował:
- Jeśli któregoś dnia nie zdołam przybyć, poślę list... Ale jeśli tego listu nie będzie, możesz śmiało założyć, że... nie przeżyłem. Jak już wcześniej wspomniałem, mam ukryte fragmenty mojej duszy, rozsiane po całym kraju, oraz jeden... na twoim palcu. Dopóki będziesz nosił ten pierścień, będę mógł do ciebie wrócić. Może to potrwać kilka tygodni, a może kilka miesięcy, ale na pewno do ciebie wrócę. Mój wygląd może się nieco zmienić, ale to nadal będę ja.
Harry poczuł się, delikatnie mówiąc, oszołomiony. Co jeśli Tom naprawdę umrze? Ta myśl przeszyła go niczym lodowy dreszcz. Nie wyobrażał sobie życia bez niego. Poczuł pieczenie pod powiekami, ale z całych sił próbował powstrzymać łzy. Nie chciał płakać w dniu swojego ślubu.
-D... dobrze... rozumiem - wyszeptał, starając się, by jego głos nie zadrżał. - Postaram się być silny... ale ty obiecaj... że do mnie wrócisz.
- Oczywiście, obiecuję. Postaram się ze wszystkich sił wygrać tę wojnę - powiedział Tom poważnie, nachylając się i całując młodszego w czubek głowy z czułością.
-Nie możesz po prostu zniknąć razem ze mną? Ukryjemy się, a nikt nas nie znajdzie - zaproponował Harry desperacko, czepiając się tej myśli jak tonący brzytwy.
- Niestety, kochanie. Jeśli obaj znikniemy, Dumbledore zrobi wszystko, aby nas znaleźć i zabić. Musimy obaj wytrzymać. Wszystko będzie dobrze, Harry. Musi być.
- Severus, Draco i Łatek będą przy tobie cały czas. Nie będziesz się nudzić, obaj na pewno chętnie będą cię uczyć magii... Ale nie martwmy się tym teraz. To nasze wesele, musimy się cieszyć - powiedział Tom, starając się odgonić cień troski z twarzy Harrego. Lekko zbliżył się do ucha młodszego i szepnął zmysłowo, muskając przy tym jego płatek ucha: - A przed nami jeszcze noc poślubna i sam nie jestem pewien, czy będę w stanie pozwolić ci dziś zasnąć.
Na te słowa Harry poczuł gorąco zbierające się w dole brzucha i mocne pieczenie na policzkach. Był w stanie jedynie przytaknąć głową, nadal mocno zawstydzony, ale w głębi duszy sam zaczynał się niecierpliwić, biorąc słowa męża za obietnicę, a nie groźbę. W jego wyobraźni zaczęły malować się obrazy ich wspólnej nocy, podsycając jego rumieniec i przyspieszając bicie serca.
