Co, je?li ?wiat, który znasz, nigdy nie istnia??
Edyta Pardwa, dwudziestoletnia dziewczyna z Warszawy, wiedzie beztroskie ?ycie - a? do chwili, gdy znajduje w mieszkaniu metalow? kostk?. Zwyk?y przedmiot, a jednak wystarczy jeden dotyk, by uruchomi?...
- Czyli co, uważasz, że znaliśmy się już kiedyś? - spytała, odsuwając się od niego. Wiedziała, że jest dziwny. Czytała jego artykuły, słuchała nagrań. I komentarzy. Chwilami nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać.
Nie wierzyła w te jego opowieści o wspomnieniach z innego świata. Gdyby nie ta cholerna kostka, pewnie nigdy by się tym nie zajęła. Sama nie miała żadnych „wspomnień z innej rzeczywistości". To wszystko wyglądało raczej jak zbiorowe szaleństwo.
- Nie wierzysz mi? - zapytał z uśmiechem. Jakby go to wcale nie ruszało.
- Nie wiem - odpowiedziała, sama się sobie dziwiąc.
- Udowodnię ci - powiedział spokojnie i zaczął zdejmować skórzaną kurtkę.
Edyta natychmiast się cofnęła.
- Spokojnie! - dodał. - Rozejrzyj się, pełno tu ludzi. Nie mam zamiaru się rozbierać. Nie jestem zboczeńcem.
- Wcale tak nie myślałam - odparła, choć nie była tego taka pewna.
- To dobrze. Bo teraz nie krzycz - podwinął czarny podkoszulek, odsłaniając brzuch.
Edyta zmarszczyła brwi. Nie spodziewała się, że będzie wyglądał tak... normalnie. Nie napakowany kulturysta, ale jednak atleta. Silne ramiona. I ten sześciopak!
- Widzisz? - zapytał.
- Masz dobry plan treningowy? - rzuciła zaczepnie, z uśmiechem.
- Spójrz uważniej - ponaglił. - robi mi się zimno!
Już miała mu powiedzieć coś o jego owłosieniu, ale wtedy zobaczyła - tatuaż.
Na pachwinie, po lewej stronie, grecka litera Σ.
Edyta wstrzymała oddech.
- Ty też masz taki? - zapytał cicho.
- Niezupełnie... - szepnęła zmieszana.
- Tak, wiem. - Zasłonił brzuch i narzucił kurtkę. - Ty masz inną literę.
- To prawda...
- Pi. - powiedział to z pewnością, która ją przeraziła.
Skinęła głową. Skąd o tym wiedział?
- Znam cię - powiedział. - Widziałem ten tatuaż.
- To nic nie znaczy - odparła szybko, czując narastającą złość - na niego, ale i na siebie. - Pewnie widziałeś go na jakimś zdjęciu. Mam ich pełno w sieci.
Tyle że nie wierzyła w to do końca. Tatuaż był mały i dobrze ukryty. Zrobiła go jako nastolatka - kompletnie pijana. Obudziła się z bólem głowy i plamą tuszu, której wstydziła się latami. Chciała go usunąć, ale nie miała pieniędzy. Został - jak blizna po błędzie.
„Przynajmniej jest mały" - powtarzała chłopakom przy winie. „Tatuażysta mógł ci wydziarać swoje imię!" - śmiali się. „Albo kutasa!"
„Sam był kutasem" - pomyślała teraz. - „Gdybym go dorwała, urwałabym mu jaja."
Poczuła gęsią skórkę.
- To ty byłeś tym gościem, który mi to zrobił? - spytała, przełykając ślinę.
- Ten tatuaż? Nie, Boże broń! - zaprzeczył od razu. - Mam go od dawna. Też po imprezie. Strasznie się wtedy upiłem i...
- Nie kończ - przerwała. - Obudziłeś się, a on już tam był. Mam rację?
Przytaknął.
Edyta westchnęła, czując, jak napięcie opada. Zmieszanie, lekki wstyd, ciekawość. Wyglądał na jakieś czterdzieści lat, ale mógł mieć więcej. Jeśli mówił prawdę - jego tatuaż był starszy niż jej własny. Przypadek? A może nie?
- Czyli spotkaliśmy się już wcześniej? - zapytała.
- Tak.
- Widziałeś mnie... nago?
Ku jej uldze pokręcił głową.
- Widziałem cię w krótkiej koszulce, która odsłaniała brzuch. Chyba biała... albo beżowa. Nie pamiętam dokładnie.
- Gapiłeś się na mnie - zauważyła z uśmiechem.
- Zwróciłem uwagę na tatuaż. Pomyślałem, że to śmieszne - Pi i Sigma. - Zamilkł na chwilę, po czym półgłosem zanucił: „My, kosmici, Pi i Sigma, dwa matplanetyczne znaki..." Urwał, widząc jej pusty wzrok. - Wspomnienie z dzieciństwa.
- Za młoda jestem, by to pamiętać - zaśmiała się.
- Myślałem, że każdy to zna.
- Może w alternatywnym świecie.
- Jeśli moje dzieciństwo to alternatywny świat, to jesteś naprawdę z innego pokolenia - uśmiechnął się.
- Nie wierzę w te wszystkie spiski - ucięła. - Ty wydajesz się trochę szalony, ale chyba sam masz wątpliwości.
- Nie musisz mi teraz wierzyć - powiedział spokojnie. - To nie ma znaczenia. Ale przysłałaś mi wiadomość nie bez powodu.
Zapiął kurtkę i sięgnął do łańcuszka na szyi. Zawieszka zabrzęczała, gdy wyciągnął metalową kostkę, chłodną i połyskującą w popołudniowym słońcu.
- Taka jak ta? - spytał.
Edyta skinęła głową. Patrzyła, jak blask metalu tańczy na jego palcach. Nie wierzyła, że naprawdę ją nosi - blisko skóry, przy sercu.
- Dotknij - poprosił, chwytając jej dłoń.
- Przecież one działają tylko dla właściciela - szepnęła.
- Czytałaś - uśmiechnął się. - Ale sprawdźmy. Może mamy jakieś wspólne wspomnienia, które ktoś nam odebrał?
Edyta wstrzymała oddech i wyciągnęła rękę. Chłód metalu przeszył jej skórę jak błysk prądu.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.