Co, je?li ?wiat, który znasz, nigdy nie istnia??
Edyta Pardwa, dwudziestoletnia dziewczyna z Warszawy, wiedzie beztroskie ?ycie - a? do chwili, gdy znajduje w mieszkaniu metalow? kostk?. Zwyk?y przedmiot, a jednak wystarczy jeden dotyk, by uruchomi?...
Gdyby było trochę wcześniej, Edyta wróciłaby do domu piechotą. Uwielbiała pas lasu ciągnący się wzdłuż praskiego brzegu Wisły - dziki, pachnący wilgocią, z szumem samochodów niosącym się zza rzeki.
Ale teraz było już po zachodzie słońca, a myśli po rozmowie z Sigmą kotłowały się zbyt głośno, by spacer ją uspokoił. Wskoczyła więc do pierwszego tramwaju, jaki podjechał.
Dopiero na Targowej zorientowała się, że pojechała w przeciwną stronę. Musiała wysiąść i przesiąść się w kolejny. To było do niej kompletnie niepodobne. Kiedy w końcu dotarła na swój przystanek, poczuła, jak napięcie opada gwałtownie - jakby dopiero teraz jej ciało przyznało się, że jest naprawdę zmęczone. Pobiegła w stronę domu, mając wielką nadzieję, że chłopaki będą na miejscu.
I byli.
Ledwie otworzyła drzwi, uderzył ją znajomy zapach pomidorowego sosu z torebki - tego, który Rad uwielbiał od dzieciństwa. Edyta nigdy nie rozumiała, co niezwykłego było w tym sosie.
- Edziaaa! - z pokoju wybiegł Radek, z kieliszkiem czerwonego wina i zaróżowionymi policzkami, które świetnie pasowały do jego różowej czupryny. - Chodź, pijemy!
- Spaghetti instant? - Edyta zrzuciła bluzę i dopiero teraz poczuła, jak bardzo jest głodna.
- Tak! - Rad wypiął dumnie pierś. - I uwaga: tym razem nawet nie przypaliłem garnka.
- Za to makaron rozgotował - krzyknął Paweł z łazienki.
- A tam, marudzisz! - Rad machnął ręką i podał jej kieliszek. - Wypij. Mamy powód do świętowania.
- Jaki? - uniosła brew.
- Iwan się znalazł!
Edyta aż usiadła.
- Serio? Przecież Monika już odchodziła od zmysłów. Ten pies to najgorsze utrapienie.
- No widzisz? - Rad uśmiechnął się szeroko. - A my tu słuchamy hitów Eurowizji i czekamy na ciebie.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
---
Edyta poszła do kuchni przerobionej na garderobę. Nalała sobie resztę wina, oparła się o framugę i zamknęła oczy. Przez krótką chwilę cała ta scena - różowe włosy Rada, parujący makaron, brzęk kieliszków - wydała się tak absurdalnie normalna, że aż ją to zabolało. Bo opowieść Sigmy twardo w niej utknęła.
Nie była łatwowierna. Nie wierzyła w duchy, w miejskie legendy, w dziwne „kluby, które zmieniają ludzi na zawsze". Słyszała o Atmos wiele razy. Zawsze się z tego śmiała. Aż do dziś. Dziś po raz pierwszy poczuła... że to mogło być prawdziwe. I że mogą istnieć rzeczy, których wcale nie chce zobaczyć.
- Edzia? - Radek szturchnął ją lekko. - Halo, Ziemia do Edyty.
- Myślałam tylko - mruknęła, przyjmując talerz z resztką makaronu.
- O czym?
- O nas.
Usiedli na sofie przy małym stole jaki zmieścił się w przedpokoju, między pokojami a kuchnią, tworząc namiastkę wspólnego salonu. Paweł dołączył po chwili, w samym ręczniku, muskularny, z kroplami wody spływającymi po szyi. Usiadł obok, jak wielki pies stróżujący.
- Ja to wierzę w jedno: świat jest dokładnie taki, jaki powinien być - oświadczył Paweł, otwierając nową butelkę. - A to jest wino z Dino, więc proszę docenić ino!
Edyta parsknęła śmiechem. Rad wtulił się w nią beztrosko. Paweł zarzucił ciężką rękę na jej ramiona.
I nagle uderzyła ją myśl:
Oni są moim światem. I on jest wystarczający. Nie chcę innego.
- Ja też w to wierzę - powiedziała cicho. - Wszystko jest doskonałe.
- Wiara czyni wolnym - szepnął Rad do jej ucha.
- Co powiedziałeś?
- Nic takiego. Pijmy.
Wino, głupie żarty. Ciepło przyjaciół. To wszystko oblepiało ją spokojem tak gęstym, że aż czuła ulgę. Ulgę graniczącą z desperacją. Bo miała wrażenie, że jeśli tylko odsunie się od tej normalności choć o centymetr, świat Sigmy ją wciągnie.
---
Tej noc spali razem - jak dzieci. Tak jak czasem im się zdarzało po długim dniu i jeszcze dłuższym wieczorze. Paweł w środku. Rad i Edyta po bokach, splątani, bezpieczni. Radek coś mruczał przez sen. Paweł oddychał ciężko. Edyta czuła pod policzkiem pulsujący rytm jego serca.
Zanim zasnęła, pomyślała: Chcę, żeby tak było zawsze. Niech nic się nie zmienia.
Sen przyszedł szybko. Śniła, że otwiera okno. Że skacze w przepaść. Spada - długo, miękko, jak na dno oceanu. I w pewnym momencie była już pewna, że to naprawdę ocean. Że nurkuje. Głęboko. Nie była sama. Obok niej, w ciepłym i silnym uścisku, nurkowała Le Madame.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
---
I co ta dziewczyna robi ze swoim życiem? Mam nadzieję, że jednak się ogarnie. A jeśli przyszłoby wam do głowy zajrzenie do prywatnego życia Edyty, możecie wpaść na jej instagram ;) jej konto to edyta.raw!