Nexe
To chyba już było wpisane w ludzką naturę, żeby się zmieniać. Ludzie przecież nie mogli zostać tacy sami, bo wtedy nie byłaby możliwa zmiana na lepsze. Ludzie byliby równie naiwni, źli... Albo dobrzy. A co do tego ostatniego, to chciałbym żeby się nigdy nie zmienili na gorsze. Jednak niestety, świat działał według własnych zasad. Zasad, na podstawie których osoba, która kiedyś była dla mnie jak drugi brat, potrafiła zmienić się w kogoś, kogo nienawidziłem z całego serca.
Leżałem na twardym, drewnianym łóżku, które bardziej przypominało surową deskę niż miejsce do odpoczynku. Każda nierówność wbijała mi się w plecy, a zimno kamiennej celi przenikało przez cienki materiał mojego ubrania. Wpatrywałem się w sufit, w jego nierówne, wilgotne pęknięcia, próbując skupić się na czymkolwiek innym niż na tym, gdzie się znajdowałem.
Cisza wokół była niemal namacalna, przerywana jedynie odległymi dźwiękami kapiącej wody i echem moich ruchów. Czas zdawał się rozciągać, jakby ta cela była miejscem, gdzie godziny gubiły swój sens.
Przewróciłem się na bok, ale to nie dało żadnej ulgi. Sen nie chciał przyjść, a jedynym towarzystwem były chłodne mury i ciężkie myśli, które zdawały się jeszcze bardziej przygniatać mnie do tego twardego, więziennego łóżka.
Obudziłem się, choć nie miałem pojęcia, czy to ranek, czy może już południe. Brakowało mi słońca, czystego powietrza i przestrzeni. Jedyne, co miałem, to cztery zimne ściany, i odgłosy dobiegające z góry. Ktoś przechodził, ktoś biegł, a ja wiedziałem, że to Hopaki załatwiają sprawy dla swojego lorda. Pieprzonego Ewrona.
Zacisnąłem pięści. Gdybym miał sztylet, gdybym miał choćby kawałek ostrego metalu… Już dawno wbiłbym mu go w serce. Myślał, że może mnie tutaj trzymać? Że się poddam? Nie miałem zamiaru mu tego dać.
Nagle w piwnicy zrobiło się jaśniej - światło z góry wpadło do środka, a ja usłyszałem kroki.
– Pobudka! –
Melodyjny głos Thorka wyciągnął mnie z myśli. Odruchowo podszedłem do krat, licząc, że może wreszcie usłyszę coś w stylu: „Dobra, jesteś wolny”.
– Ktoś przyszedł na odwiedziny, Nexiu! –
Nie wiedziałem, o kim mówi, dopóki go nie zobaczyłem. Bladii. Samotny, z tacą w rękach, na której było jedzenie. Niemal od razu uśmiechnąłem się szeroko, patrząc się na niego.
– Bladii! Boże! –
Nie ukrywałem radości. Szczerze? Bałem się o niego, ponieważ nie chciałem, żeby się zamartwiał, szukał mnie i próbował ratować na siłę. Nie chciałem by przez to stała mu się krzywda. Ale teraz był tu. Cały i zdrowy. Niestety w tej chwili byliśmy pionkami w grze większej, niż moglibyśmy się spodziewać.
– Nexe! Jak się cieszę, że żyjesz!
– Skąd wiedziałeś, gdzie mnie szukać?
– Natan mi powiedział. Do tego całe królestwo już plotkuje o twoim porwaniu. –
Zacisnąłem szczękę. No tak. Oczywiście, że wszyscy już o tym wiedzieli. To było nieuniknione. Ale nie obchodziło mnie to. Liczyło się tylko jedno - wydostać się stąd.
Thorek otworzył celę, a Bladii od razu wszedł do środka. Postawił jedzenie na stole, ale zanim zdążyłem sięgnąć po cokolwiek, objął mnie mocno, jakby musiał się upewnić, że naprawdę istnieję.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę! Nic ci nie jest? Nie skrzywdzili cię?! –
Zaczął mnie obmacywać, jakby szukał ran albo cokolwiek innego, co mogło by wskazywać na złe traktowanie.
– Nic mi nie jest, Bladii. Nie martw się. –
Zdjąłem jego ręce, spojrzałem mu w oczy. Nie zamierzałem mu mówić o tym, co się wczoraj wydarzyło. O Ewronie. O jego ręce na mojej szyi. To tylko by pogorszyło sytuację i zapewne zacząłby panikować. Wolałem nie zaczynać większych dram.
– Lepiej mi powiedz, co nowego w mieście. Chcę wiedzieć wszystko. –
Na te słowa Bladii zawahał się. Widziałem, jak patrzy na Thorka, który stał przy wejściu, bacznie nas obserwując.
CZYTASZ
Pod Sztandarem Wroga || NEWRON ( Ewron x Nexe )
FanfictionW ?redniowiecznym ?wiecie pe?nym intryg, zdrad i nieustannej walki o w?adz?, trzy gildie tocz? niekończ?c? si? wojn?. W?ród nich Hopaki, na czele z nieugi?tym Lordem Ewronem, s? najsilniejsi i najbardziej bezwzgl?dni. Jednak gdy Natan z YFL, buntown...
