抖阴社区

XXIII

1K 65 89
                                        

Siedziałem w klubie mojej siostry próbując nowe drinki, minął kolejny tydzień a ja czułem się coraz bardziej bezużyteczny. Odkąd opuściłem mafię ewrona jedyne co robiłem, to siedziałem z siostrą i jej znajomymi, jedną osobą, która nigdy nie przychodziła był Haruto. Coraz bardziej zaczynałem wierzyć w to, co mówiła tamta Akira. Daga zapewniała mnie, że on żyje i ma się dobrze, więc stwierdziłem, że jeśli będzie gotowy to sam mi powie o co chodzi.

– Krystian? Wszystko gra? – Spytała moja siostra wychylając się zza biurka.

– Mhm – Odparłem nawet nie podnosząc wzroku.

– Nie, serio pytam

– O jeju, tak wszystko gra nudzi mi się.. idę pojeździć po mieście – Wstałem z miejsca.

– Piłeś – Stwierdziła.

– No i co z tego, alkohol nie odcina mnie po dwóch czy trzech napojach, wrócę w nocy nie czekaj na mnie.

– Ale przecież jutro masz wyścig, dobra po prostu na siebie uważaj – Uśmiechnęła się a ja wyszedłem.

Odpaliłem auto i wyjechałem na spowite pustką drogi, reflektory przecinały wschodzącą mgłe a radio grało cicho jakieś zagraniczne piosenki.

Powoli docierało do mnie jak bardzo przez ostatnie tygodnie się narażałem. Nigdy nie było czasu na odpoczynek, ale to nie tak, że go chcę. Z nim nie umiem żyć, wtedy jest zbyt nudno.

I co teraz? Od mojego powrotu tutaj minęły dwa tygodnie, przez te dni miałem wypoczywać, a mimo to nadal analizowałem, nadal gdzieś z tyłu głowy miałem, że to jeszcze nie jest koniec

Coś niedługo się wydarzy, a wszystko co działo się przedtem, było po to, by nas przygotować.

Skręciłem w boczną alejkę i wysiadłem z samochodu pod żabką.

– Jednego hottdoga poproszę – Rzuciłem i wyciągnąłem banknot na ladę.

Kasjerka spojrzała na mnie i zabrała się za przygotowywanie jedzenia.

Gdy był już gotowy podliczyła go i wręczyła mi jedzenie.

– Reszty nie trzeba, miłej zmiany – Powiedziałem i wyszedłem ze sklepu.

Już miałem wgryźć się w gorącego kabanosa gdy usłyszałem krzyk. Chciałem odjechać, puścić to mimo uszu, ale coś mi na to nie pozwalało.

Szybkim krokiem udałem się za sklep i zobaczyłem kobietę z dzieckiem uciekającą przed dwoma mężczyznami.
Kurwa świetnie. Wyostrzyłem wzrok. Matka Kuboxa...

– Co tu się dzieje? – Wkroczyłem osłaniając kobietę.

– Nie twoja sprawa dzieciaku – Rzucił jeden z nich.

– Może i nie moja – Wzruszyłem ramionami.

– Potrzymasz? – Podałem ciepłe jedzenie dziecku i wyprostowałem się rzucając do kobiety by nie patrzyli.

– Czego chcesz? – Spytałem lodowato robiąc krok.

– Wypieprzaj stąd albo ty też oberwiesz – Powiedział drugi i podbiegł do mnie.

Wykrzywiłem jego rękę tak, że ten syknął z bólu. Kopnąłem go a on upadł na ziemię. Drugi był jednak mądrzejszy i miał przy sobie nóż. Niestety nie na długo bo zaraz owa broń znajdowała się w mojej dłoni. Podrzuciłem go i łapiąc z powrotem rzuciłem w jednego z napastników.

Drugi złapał jakiś kawałek szkła i wbił go w moją nogę. Przewaliłem go z powrotem na ziemię i przydusiłem.

                                   °•°

Krok przed tob?// NewronOpowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz