抖阴社区

Cz??? 20

14.3K 586 15
                                        

Alice

Nawet nie usłyszałam, gdy ktoś wszedł do pokoju. Byłam cała roztrzęsiona. Gdy Spark mnie podniósł i przytulił, rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie mogłam sobie ułożyć w głowie tego, co się tu stało.

Wcześniej naiwnie miałam nadzieję, że ten, kto mnie śledził, gdy byłam u ciotki, sobie odpuścił. Wierzyłam, że został tam, gdzie był i nie zorientował się, że wyjechałam. Może liczyłam też na to, że to tylko jakiś przypadkowy facet, którego jakoś odrzuciłam lub na którego nie zwracałam uwagi. W końcu na świecie było wielu szaleńców. To dlatego też zachowywałam się wcześniej tak lekkomyślnie. Jak choćby wtedy, gdy udałam się sama do miasta. Nie wierzyłam bowiem, że zagrożenie jest aż tak realne. W końcu kim byłam, by ktoś chciał mi tak bardzo zatruć życie? Poniekąd miałam nadzieję, że mój powrót do domu wszystko naprawi. Teraz, tutaj? Między roztrzaskanymi rzeczami musiałam to powiedzieć głośno. Byłam w większym niebezpieczeństwie, niż chciałam wcześniej przyznać.

Na serio ktoś przyleciał za mną do ojca? Po co? I skąd wiedział, że akurat to tu się udałam? A może rzeczywiście, to chodziło o to, co stało się kiedyś... Tylko to było sześć lat temu! Po co ktoś wywlekał, by tę sprawę teraz?

Boże! Ściskało mnie w żołądku na samą myśl o tym, do czego ten ktoś może być zdolny, skoro włamał się do mojego domu i zniszczył wszystko, co miałam.

Czy nie mogłam mieć w życiu choć chwili spokoju? Czy o tak dużo prosiłam?

Spark głaskał mnie po plecach, szepcząc słowa pocieszenia. Rytm pociągnięć jego dłoni powoli mnie uspokajał. Z każdą mijającą sekundą znowu zaczynałam czuć się bezpiecznie, choć jeszcze chwilę temu myślałam, że już nigdy nie będę do tego zdolna.

Wzięłam jeden głębszy wdech. Poczułam zapach męskiego dezodorantu i wanilii – Spark widocznie musiał użyć mojego płynu pod prysznic. W innej sytuacji byłoby to zabawne. Teraz nie było mi jednak do śmiechu.

Wyprostowałam się lekko i wytarłam łzy z policzka. Chyba jedna została, bo Spark położył swoją dłoń na mojej twarzy i lekko ją pogłaskał.

– Już lepiej? – zapytał. Pokiwałam głową. I taka była prawda. W jego ramionach czułam się lepiej. Na serio? Wystarczyło tylko to?

– Okej, poszukajmy jakiejś torby i zobaczmy, czy uda nam się znaleźć jakieś ubrania dla was, które nie zostały zniszczone. Spakujemy je i pojedziemy do mnie do domu. Jeśli czegoś nie będziecie mieli, pójdziemy na zakupy i kupimy. W porządku, kochanie? – mówił do mnie spokojnym i cichym głosem. Chłonęłam jego siłę, a mój rytm serca zaczął się uspokajać.

Przeanalizowałam jego słowa. Chciałam z nim iść. Bardzo. Naprawdę. Nie mogłam jednak zamieszkać u niego w domu. Nie byłam sama. Był w tym wszystkim jeszcze Ash. Musiałam myśleć przede wszystkim o nim.

Pokręciłam głową.

– Nie, Spark. Powinnam zostać z ojcem. Ty masz swoje życie, nie możesz ciągle nas pilnować.

– Kochanie – przerwał mi. – Nawet na ten temat ze mną nie dyskutuj. Już nie wiem, jak mam do ciebie mówić, byś zrozumiała, że nigdzie się nie wybieram. Jedziecie do mnie, bo nie sądzę, że twój ojciec będzie zadowolony, gdy wbiję mu na chatę. Nie zamierzam odstępować was na krok. Jak sobie pomyślę, że mogliście być w domu, kiedy ktoś tu przyszedł... – Ścisnął mnie mocniej w ramionach. – Dobra, nie ma co gadać. Ash czeka na nas i gdy tu szedłem, czuł się trochę zagubiony. Zbierzmy to, co można uratować. Wieczorem porozmawiamy, a teraz musimy zrobić wszystko, żeby Ash nie czuł, że stało się coś złego.

Spark - Angels of death MC / Tom 1 ZAKO?CZONEOpowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz