Próbowałam się wyswobodzić, ale jego uścisk był zbyt mocny. Spojrzałam na niego z lękiem, nie mogąc zebrać myśli.
— Puść mnie... — wyszeptałam drżącym głosem.
Przez moje ciało przechodziły prądy.
— Co tu robisz? — syknął, opierając cały ciężar swojego ciała na materacu, z dwóch stron mojej głowy.
— Przyszłam, bo...
— Co tu robisz, Laylo?
Spróbowałam się podnieść, ale od razu chwycił mnie za nadgarstki, powstrzymując przed tym ruchem.
— Puszczaj! Nie masz prawa! — szarpałam się i starałam go z całej siły odepchnąć, ale każdą próbę mojej walki od razu dusił w zarodku.
— Uspokój się — warknął i gwałtownie przygwoździł mi ręce nad głową.
Znieruchomiałam.
— Puść mnie... — powtórzyłam już dużo ciszej, czując obezwładniającą niepewność.
Nasze oddechy mieszały się w jedno. Bliskość jego ciała i mocny, korzenny zapach jego żelu pod prysznic sprawiały, że skóra mi cierpła. Po całym moim ciele rozlał się gorąc.
— Najpierw powiedz mi, co tu robisz. — powtórzył twardo.
Mierzył mnie wzrokiem. Przestałam się szarpać. Czułam, jak z każdą sekundą robiło mi się coraz bardziej duszno. Oddychałam ciężko.
Pochylił się nade mną. Jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej intensywne.
— Jest znacznie lepiej, gdy się nie wyrywasz.
Jego słowa sprawiły, że przeszedł po mnie dreszcz. Przez chwilę leżałam bez ruchu, patrząc na niego z przerażeniem. W jego spojrzeniu było teraz coś więcej niż gniew. Była tam walka, jakaś wewnętrzna siła, która zdawała się pękać pod ciężarem tej dziwnie intymnej sytuacji.
— Po co przyszłaś? Co chciałaś zabrać? — przekręcił głowę, błądząc wzrokiem po mojej twarzy, jakby chciał prześwietlić mnie na wylot i wyczytać z niej odpowiedź — Laylo, dobrze wiesz, że nie warto mnie okłamywać.
Drgnęłam.
— Telefon? — spytał, zerkając przez ramię na szafkę i uważnie mi się przyjrzał — Nie... — sam sobie odpowiedział, przeskakując wzrokiem między moimi tęczówkami, z których nic nie wyczytał.
Jego głos wdzierał się siłą do mojej podświadomości.
— Portfel? Nie... Nie sądzę... — kontynuował, a mnie coraz bardziej paraliżował lęk — Więc co? Kluczyki?
Uśmiechnął się kpiąco, ale musiał zauważyć, że na tle moich oczu pojawił się cień strachu, bo jego wzrok nagle stężał.
— Kluczyki... — powtórzył dużo bardziej stanowczo.
Puścił moje dłonie i odsunął się lekko ode mnie, by lepiej mi się przyjrzeć.
— Przyszłaś właśnie po nie? Co chciałaś zrobić? Odjechać? Uciec?
Kiedy nie reagowałam, zacisnął zęby i pokręcił nerwowo głową.
— Ach, Laylo, dlaczego wciąż to utrudniasz?
Miałam już dość, że znajdował się tak blisko mnie, chciałam się wyswobodzić i zrzucić go z siebie, ale teraz, gdy znał prawdę, ze strachu nie mogłam się poruszyć.
— Dokąd chciałaś pojechać?
Odważyłam się kolejny raz szarpnąć, ale od razu mnie powstrzymał.
CZYTASZ
Zwróc? ci j? | +18 [ZAKO?CZONE] ?
RomanceZwróc? ci j?... WE W?A?CIWYM CZASIE. U podnó?a najwy?szych gór w regionie, na bezkresnym pustkowiu, m?oda kobieta stara si? poradzi? sobie z nag?ym zagini?ciem m??a. Layla mieszka wraz z córeczk? w domu otoczonym dzik? przyrod?. Z ka?d? kolejn? god...
![Zwróc? ci j? | +18 [ZAKO?CZONE] ?](https://img.wattpad.com/cover/379435912-64-k906659.jpg)