抖阴社区

Rozdzia? 34 | Serce matki nigdy si? nie poddaje

2.2K 201 129
                                        


Nie chciałam już jechać samochodem. Bałam się, że Zoe może być tak blisko, a ja jej nie dostrzegę. Chciałam przejrzeć każdy zakamarek ulic, zajrzeć w miejsca, których z auta nie mogłabym zauważyć.

Nie mogłam dłużej znieść tej bezsilności, która wypełniała mnie, gdy patrzyłam na puste przestrzenie i na ludzi, którzy przechodzili obok nas, nie wiedząc, co się dzieje. Kiernan zgodził się, żebyśmy szukali Zoe na piechotę. Zaparkował i bez słowa do mnie wrócił. Biegaliśmy wzdłuż ulicy, wierząc, że weszła w jakiś zaułek, którego wcześniej nie dojrzeliśmy. Nogi drżały mi od zmęczenia, ale nie mogłam się zatrzymać. Choćbym straciła wszelkie siły, musiałam ją odnaleźć.

Kątem ucha słyszałam, że Kiernan połączył się z kimś przez telefon. Wzywał swoich ludzi do pełnej gotowości. Postawił wszystkich na nogi. Gdybyśmy nie znaleźli Zoe sami, mieli być przygotowani do akcji. Ja jednak nawet na sekundę nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że jej nie znajdziemy.

Serce matki nigdy się nie poddaje.

Przeszukaliśmy każdy fragment miasta. Byliśmy wszędzie – wzdłuż dróg, skrzyżowań, wśród parkingów, osiedli, placów zabaw, a nawet w uliczkach, w których nie spodziewaliśmy się nikogo spotkać. Czas przelatywał nam przez palce. Dwanaście godzin minęło, jak kilka sekund. Czułam się tak, jakbyśmy utknęli w martwej przestrzeni. Jakby ten dzień zawisł między jawą, a snem. Nie przestawałam wierzyć, że Zoe była gdzieś blisko. Kurczowo ściskałam w dłoni gumowego konika, którego zgubiła, jakbym liczyła na to, że doprowadzi mnie do niej.

Potwornie się bałam, bo zaczynało się już ściemniać. Noc zbliżała się nieubłaganie, a ja czułam, jak zimny strach rozlewa się po moim ciele. Wiedziałam, że z każdą minutą nadzieja na jej odnalezienie malała. Noc, ciemność i otaczająca mnie cisza, to wszystko zaczynało mnie przytłaczać. Mogłam się oszukiwać, ale byłam świadoma tego, że po zmroku dużo ciężej będzie nam ją odszukać.

W końcu nie wytrzymałam. Wyczerpana, nie zważając na przechodniów, upadłam na chodnik.

— Nieee!! — z mojego gardła wydobył się niewyobrażalny ból.

Zakryłam twarz dłońmi i zalałam się łzami.

— Laylo! — Kiernan podbiegł do mnie.

Przykucnął i chwycił mnie za ramiona.

— Musisz odpocząć.

— Nie odpocznę, dopóki jej nie znajdę!! — odepchnęłam go, cała się trzęsąc — Chcę odnaleźć moje dziecko! Moją córeczkę! Zoeeee!!! — krzyknęłam, ile tylko miałam sił w płucach.

— Laylo, popatrz na mnie. — objął dłońmi moją twarz, próbując spotkać mój wzrok.

Przyłożył czoło do mojej skroni i zacisnął mocno zęby.

— Znajdę ją, rozumiesz? Znajdę!

— A jeśli to ci gangsterzy... Jeśli oni ją porwali... — wydusiłam — Mogą być zdolni do wszystkiego... Mogę już nigdy jej nie zobaczyć...

Kiernan na chwilę zamilkł, a jego palce drgnęły na moim policzku, jakby próbował mnie w jakiś sposób ukoić, ale nie wiedział jak. Miałam wrażenie, że chciał mi powiedzieć coś ważnego, ale coś go przed tym powstrzymywało.

— To ja ustalam i egzekwuję prawo. Znajdę każdego, kto za tym stoi. Znajdę Zoe, całą i zdrową. — oznajmił twardym tonem — Zaufaj mi. Przyprowadzę ją do ciebie. Ty musisz teraz odpocząć.

— A co, jeśli ona... — serce ścisnęło mi się boleśnie — ... ze strachu dostanie ataku astmy? Co jeśli będzie miała duszności, a mnie przy niej nie będzie... — jąkałam drżącym głosem — Boże, co wtedy...

Zwróc? ci j?  | +18 [ZAKO?CZONE] ?Opowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz