Kolejna niedziela.Genialnie! Ale czemu? Dzisiaj jadę znowu na konie :). Już normalnie skaczę :D. -Natalka chodź bo się spóźnimy! - Mama ciągle patrzyła na placykach jak skakałam. Była dla mnie duchowym wsparciem.
Dojechaliśmy do stadniny. Od razu przywitał mnie Lewek. Lew to pies. Wielki pies :D.
Weroniki nie widziałam. Ale poszłam do instruktorki.
-Dzień Dobry Natalio! Więc dzisiaj placyk i teren rozumiem?
No jasne!- Wykrzyczałam
Więc placyk masz na Panczu, a teren na Oggym.
-Super! - Pomyślałam
Poszłam czyścić Pancza. Widać, że był zadowolony. Po 10 minutach każdy był gotowy. Wsiadłam na Konika polskiego i ruszyłam w stronę placyku.
Po 2 godzinach zsiadłam z Pancza i poszłam do Oggy'ego.
Witaj malutki! - Dałam mu marchewkę. Kucyk prychał z zadowolenia. Wsiadłam i ruszyliśmy w las.
Najpierw trudno mi było anglezować. Ale przyzwyczaiłam się. Byłam zadowolona ponieważ byłam od razu za instruktorką, w końcu Oggy jest na 3 miejscu z innych koni w stajni w szybkości. Galop był niezwykły!
