ROZDZIAŁ 23
VALENTINA
Wysiadłam z czarnego SUV–a i uniosłam wzrok na sporych rozmiarów drewniany dom, którego klimat i architektura idealnie wpasowywały się w krajobraz. Położony w Górach Skalistych Aspen budynek przyprawiał o dreszcze i przyspieszał oddech, który wypełniał moje płuca. Świąteczne lampki subtelnie ozdabiały fasadę, sprawiając, że dom był widoczny ze znacznej odległości, a jednocześnie nie rzucał się w oczy jak stragan na świątecznym jarmarku.
Biały puch skrzypiał pod moimi stopami przy każdym kroku. Kiedy obróciłam głowę, by spojrzeć na poważną twarz Marcello, dostrzegłam wspaniałe, zapierające dech w piersiach ośnieżone pasma górskie.
– Chodźmy do środka – wychrypiał, zaciskając dłonie w czarnych, skórzanych rękawicach na uchwytach naszych walizek.
Słabo przytaknęłam głową, dostrzegając podjeżdżające drugie auto. Zapewne przyjechał nim mężczyzna, którego poznałam w samolocie. Z tego, co zdążyłam się zorientować – a wielu rzeczy musiałam domyślić się sama, ponieważ Marcello skąpił mi jakichkolwiek informacji, które uznawał za zbędne – mężczyzna podróżujący z nami był nie tylko jego żołnierzem, ale również przyjacielem.
Przekroczyłam próg domu, idąc za Marcello, który z łoskotem odstawił walizki na drewnianą podłogę w przedpokoju. Moim oczom ukazał się piękny, niesamowicie przytulny salon, którego centralnym punktem był ogromny kominek. Jego ciepło i blask dodawały wnętrzu wyjątkowego uroku.
– Mam nadzieję, że ci się podoba – odezwał się po chwili milczenia, obserwując moją reakcję z wyraźnym dystansem.
Przeniosłam na niego wzrok i, nie kryjąc zachwytu, podeszłam bliżej. Zapominając się na moment, zarzuciłam mu ręce na kark i przytuliłam się do jego spiętego torsu.
– Jest pięknie – wyszeptałam w zagłębienie jego szyi i przymknęłam powieki, napawając się jego ciepłem i zapachem perfum. – Dziękuję – dodałam, powoli odsuwając się od niego.
– Nie ma sprawy – odchrząknął i przeniósł wzrok na otwierające się drzwi frontowe, którymi wszedł Federico ze swoim bagażem.
– Przeszkadzam? – prychnął, wyraźnie unosząc ciemną brew.
– Sprawdź, czy alarm działa i uaktualnij hasło dostępu – polecił Marcello, ignorując prowokacyjne pytanie. – Ja pokażę Valentinie jej pokój i ustalimy, co dalej.
Zrzucił z ramion czarny płaszcz i przewiesił go przez oparcie kanapy.
– Nie śpiesz się z tym pokazywaniem – mruknął pod nosem Federico, po czym wyszedł z domu, zanim Marcello zdążył zareagować na jego słowa.
– Chodź – westchnął Marcello, wskazując ręką na drewniane schody prowadzące na piętro.
– Będziesz taki przez cały wyjazd? – zagadnęłam, wchodząc na pierwszy stopień, który cicho zaskrzypiał pod moim ciężarem.
– Co masz na myśli?
– Chłodny, wykalkulowany, zdystansowany, obojętny – wymieniłam, wyliczając wszystko na palcach. Przystanęłam na niewielkim półpiętrze i spojrzałam na niego. – Mogę wymieniać dalej – dodałam ze sztucznym śmiechem.
– Dzięki temu żyję – odpowiedział i wyminął mnie, wchodząc wyżej.
Przewróciłam oczami i ciężko westchnęłam, ruszając za nim. Kiedy przeszłam wąskim korytarzem, kilka kroków dalej, zauważyłam na tarasie zamknięte pokrywą jacuzzi. Zebrała się na nim gruba warstwa śniegu, co upewniło mnie w przekonaniu, że nikt tu od dawna nie bywał.
CZYTASZ
Bloody Revenge
RomanceMafia, zaaran?owane ma??eństwo i zdrada okupiona krwi? wrogów. To wszystko ju? by?o... A mo?e nie koniecznie? Marcello de Angelis to przysz?y nast?pca tronu jednak nie królewskiego, bo by? ksi?ciem mafii New Jersey. M?ody m??czyzna przez lata zatra...
