抖阴社区

Rozdzia? 33

3.6K 197 5
                                        

ROZDZIAŁ 33

MARCELLO

Obudziłem się, a dookoła mnie panowała ciemność. Przez chwilę nie wiedziałem, gdzie jestem. Wszystko wydawało się rozmyte, nierzeczywiste, aż nagle przyszła pieprzona świadomość. Wspomnienie postrzału, chaosu, szamotaniny z żołnierzami, którym ufałem na tyle, by powierzyć im swoje życie, ale nie życie Valentiny.

Gdybym wiedział, że Sergio każde im przywieźć mnie tutaj... w miejsce, w którym ona miała być bezpieczna, wolałbym przyjąć od razu jebaną kulkę w łeb. A wtedy nie miałem nad tym kontroli i teraz, gdy już się obudziłem, musiałem ją odzyskać.

Spróbowałem się poruszyć, ale promieniujący ból zablokował moje dalsze działania. Wziąłem płytki oddech, przyzwyczajając się do tego uczucia, bo nie było to coś, czego już nie doświadczyłem. Nie raz już byłem na granicy życia i śmierci, ale nie chcieli mnie nawet w piekle, bo to, że właśnie tam bym trafił, było pewne.

I już mówiłem, nie raz dostałem kulkę. Zresztą, przechodziłem już gorsze rzeczy. Przeżyłem tortury, walki na noże, strzelaniny. Do każdego bólu można przywyknąć.

Z lekkim grymasem ponownie spróbowałem się, ale wtedy poczułem dotyk miękkiej, delikatnej, ciepłej dłoni na moim ramieniu. A chwilę później dostrzegłem w mroku niewyraźny zarys sylwetki i usłyszałem jej głos. Głos pełen ulgi i rozpaczy jednocześnie.

– Obudziłeś się.

– Jak się czujesz? – zapytałem od razu i mimo palącego bólu, podniosłem się nieznacznie.

Z ciemności dobiegł cichy ruch, a po chwili zapaliła się mała lampka stojąca na stoliku. Światło nie rozproszyło mroku, ale pozwoliło mi zobaczyć jej twarz. Parsknęła gorzko.

– Prawie umarłeś, a to mnie się pytasz, jak ja się czuję?

Skinąłem głową.

– Tak. Bo nie powinni mnie tu przywozić – odparłem twardo, bez chwilowego zawahania. – Gdzie Sergio i Fede?

– W kuchni – odpowiedziała, a jej głos zadrżał.

Ciężko westchnąłem, ignorując nasilający się przy tym ból.

– Muszę z nimi porozmawiać – oznajmiłem ciszej, spokojniej, może nawet z lekką rezygnacją.

– Czy możesz... – zawahała się i zamilkła.

– Co?

Zacisnęła usta, potem je oblizała, aż w końcu przygryzła dolną wargę, wyraźnie bijąc się z myślami.

– Co takiego, Val? – zapytałem najdelikatniej jak potrafiłem, a z całą pewnością delikatność, nie była moją najmocniejszą stroną.

– Czy możesz chwilę ze mną tu zostać? – wyszeptała, spuszczając wzrok na swoje dłonie, które opierała na swoich kolanach.

Nie byłem wrażliwy. Nie byłem czuły. Kurwa, nie byłem nawet ludzki, a jednak patrząc teraz na nią, poczułem jebany ból. Ból, jakiego nie doświadczyłem, bo nie był on wynikiem fizycznych obrażeń, a czegoś, co działo się w moim wnętrzu.

I to nie tak, że zniknięcie Valentiny, a co za tym szło – odwołanie naszego ślubu – było mi wtedy obojętne. Nie było, ale wtedy pogrążyłem się w chaosie, zniszczeniu i śmierci. Przecież właśnie wtedy powstał Angello della morte. Ale tym razem to było coś innego. Przy niej czułem się inaczej. I przerażało mnie to, a od dawna nic nie sprawiło, bym się czegokolwiek lub kogokolwiek obawiał.

Bloody RevengeOpowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz