#brokenpromiseDW na twitterze (x)
Zander
– Chyba nie bardzo się rozumiemy...
– Właśnie bardzo się rozumiemy, Zander – odparła z pełnym przekonaniem.
– Blair... Jesteś podminowana sytuacją ze swoim ojcem i...
– Owszem, nie będę zaprzeczać. Ale nie tylko negatywne emocje związane z ojcem mną kierują, gdy naprawdę chcę ci pomóc – skwitowała ostrym, jak brzytwa tonem. – Twój brat właśnie zaskarbił sobie nowego wroga. A ja z pełnym przekonaniem mogę przyznać, że zgadzam się z Ryderem. Nie możesz tak po prostu odpuścić. Zawalcz o swoje... zawalcz o to, co tak naprawdę kochasz.
Wciągnąłem gwałtownie powietrze, nieco oniemiały jej postawą, a moje ramiona opadły bez sił.
Kurwa mać, jej słowa poruszyły zakamarki serca, które dawno zostały przeze mnie zapomniane... A na domiar złego wizja jej pomocy zaczęła przekonująco jawić się w mojej głowie, przysłaniając wcześniejsze wątpliwości...
Cholera, opanuj się, to niedorzeczne!
– Nie mógłbym cię w to wplątać, Blair. Po pierwsze mam swoje powody, dlaczego nie potrafię przekonać się do planu Rydera... a po drugie... to całe chore przedstawienie wymagałoby dużej ilości czasu... – Próbowałem ją jak najbardziej zniechęcić, aby odpuściła i nie mieszała mi jeszcze bardziej w głowie. – Zaraz wracasz do Seattle, jesteś młoda, powinnaś korzystać...
Przerwała mi nagle ruchem dłoni i posłała pełne zaciętości spojrzenie.
– Posłuchaj, naprawdę nie mam ochoty słuchać tego, jak kolejny facet mówi mi, co powinnam, a czego nie – oznajmiła oschłym tonem. Jednak po krótkiej chwili, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak wybrzmiały jej słowa, odchrząknęła, a złowrogie iskry w oczach złagodniały. – Przepraszam, za bardzo się uniosłam.
– To ja przepraszam, faktycznie źle się wyraziłem – przyznałem.
Pokiwała głową w geście zrozumienia. Przysiadła na wysokim stołku przy wyspie i oparła brodę na dłoni. Ruchem głowy wskazała, bym również zajął miejsce naprzeciwko, co zaraz uczyniłem.
– Dałam sobie miesiąc, na poukładanie myśli i zrozumienie niektórych rzeczy, stąd mój pobyt w Chicago – wytłumaczyła pogrążona w zadumie, jakby myślami dryfowała gdzieś daleko stąd.
– A ta sytuacja narobi ci jeszcze większego bałaganu.
– Może właśnie tego potrzebuję?
Spojrzenie jej zdeterminowanych czekoladowych tęczówek złączyło się z moim pewnym obawy, ale i niezdecydowania.
– Blair...
– Ja po prostu mam tego czasu aż zanadto, dzięki mojej pracy tak naprawdę mogę pisać z każdego miejsca na ziemi... A tak właściwie, to Chicago dało mi oddech, którego potrzebowałam. W Seattle nie potrafiłam żyć jak dawniej... – Ból, który wymalował się na jej twarzy wraz z wypowiedzianym zdaniem, był wręcz namacalny. Zagryzła dolną wargę, próbując trzymać emocje na wodzy. – Jakiś czas temu straciłam bliską mi osobę i od tego czasu uczę się... – wyznała ściśniętym głosem, a oczy, które spuściła na swoje dłonie zaszły jej mgłą. – To znaczy, staram się nauczyć, jak żyć bez niej...
– Przykro mi, nie wiedziałem...
Coś usilnie podpowiadało mi, bym zaopiekował się nią... Dał, choć namiastkę ciepła. Dlatego machinalnie wysunąłem rękę w kierunku drżącej dłoni Blair i na kilka chwil położyłem ją na jej wierzchu. Uspokajająco, powolnymi kolistymi ruchami kciuka muskałem jej aksamitną skórę. Dziewczyna wyraźnie oszołomiona moją reakcją odrobinę się wzdrygnęła, ale nie odsunęła się. Ponownie wbiła we mnie wzrok, tym razem pełen wdzięczności i rozczulenia.
CZYTASZ
Broken Promise
RomanceTrzydziestojednoletni Zander Kensington upora? si? ze swoj? przesz?o?ci?, ca?kowicie po?wi?caj?c si? samotnemu wychowaniu czteroletniej córeczki oraz pracy w rodzinnej firmie. Jego ?ycie wydaje si? pouk?adane a? do dnia, gdy ojciec oznajmia mu, ?e p...
