抖阴社区

                                        

W net moje myśli zalała fala pytań...

Miała ich więcej? Co konkretnie przedstawiały? Coś oznaczały? W jakich jeszcze miejscach się znajdowały?

Nawet złapałem się na tym, że z chęcią bym poznał każde z nich...

Boże, co ja robię?! Do cholery jasnej, opanuj się, Zander! – Srogo się zbeształem.

Zamroczenie i stres odbierały mi zdolność logicznego myślenia, stąd te irracjonalne wymysły. Byłem pewien, że to było tego przyczyną. Po prostu musiałem odreagować.

Wystarczy, że bankiet upłynie pomyślnie, wrócę do domu i wszystko wróci do normy... W tym ja.

– Dobrze – wymamrotałem dziwnie szorstkim głosem i również udałem się do środka.

Blair włożyła kwiaty do wazonu i po chwili stanęła przed lustrem, gdzie mocowała się z zapięciem kolczyków. Nasze spojrzenia spotkały się w odbiciu.

– Ten garnitur wygląda na tobie apetycznie – wyznała bez grama zawstydzenia czy skruchy. – I mówię to obiektywnie jako kobieta i jednocześnie twoja przyjaciółka – dodała, mrugając przekornie okiem.

– Dziękuję – wychrypiałem wytrącony z równowagi swoimi grzesznymi myślami i całkowicie zbity z tropu jej śmiałością. – Ty też wyglądasz olśniewająco.

Dziewczyna wygięła wargi w uśmiechu, sunąc dłonią do delikatnego łańcuszka, który leżał na blacie.

– Nabierasz wprawy, komplementy wychodzą ci świetnie – rzuciła lekko.

Z tym że akurat w tej kwestii pozostawałem absolutnie szczery i nie musiałem niczego udawać.

– Pomógłbyś mi z nim?

– Hmm... Ach, jasne.

Podszedłem bliżej i stanąłem tuż za nią, odbierając znajomy złoty łańcuszek z zawieszką połyskującej małej gwiazdki. Ułożyłem ją na jej odkrytym dekolcie i zabrałem się za zapięcie mikroskopijnego kółeczka. Podczas tej czynności moje palce niechcący otarły się o ciepłą szyję Blair, na co widocznie zadrżała pod moim dotykiem.

– Masz lodowate dłonie! – pisnęła, a na jej skórze wykwitła gęsia skórka.

Po chwili uporałem się z biżuterią. Czarnowłosa cicho mi podziękowała i zapakowała do torebki kilka potrzebnych przedmiotów. Następnie sięgnęła po długi czarny płaszcz, który pomogłem wsunąć na jej ramiona.

– Zestresowany? – zapytała, ponownie odwracając się w moim kierunku.

Jej place błądziły w szeregu guzików, które skrupulatnie zapinała.

– Cholernie – odpowiedziałem szczerze.

– Widać.

Zmarszczyłam brwi, zadając niemo pytanie, co takiego mnie zdradziło?

– Za każdym razem, gdy się irytujesz lub stresujesz, delikatnie drga ci lewy kącik ust – wytłumaczyła. – Też zwracam uwagę na szczegóły.

– Naprawdę? – zdziwiłem się. – Nigdy ja sam ani nikt inny nie zwrócił na to uwagi.

– To chyba zboczenie zawodowe. Lubię dopatrywać się nawet najmniejszych drobiazgów. – Wzruszyła delikatnie ramionami, subtelnie się uśmiechając. – I już się tak nie martw, wszystko pójdzie po naszej myśli. Jestem tego pewna.

Oby tak było...

***

Kilka minut po dwudziestej dotarliśmy do eleganckiej restauracji na obrzeżach Chicago, w której odbywał się firmowy bankiet. Pierwszy opuściłem taksówkę, szybkim krokiem przechodząc na drugą stronę, gdzie siedziała Blair. Otworzyłem przed nią drzwi i wyciągnąłem w jej kierunku dłoń, aby pomóc jej wysiąść. Zaraz stanęła tuż obok mnie, cicho mi dziękując. Spojrzeliśmy w swoje oczy, niemo się porozumiewając. Dłoń kobiety delikatnie wsunęła się w moją, a jej lekkie skinienie głową dało mi znak, że powinniśmy ruszać.

Broken PromiseOpowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz