💫Pov: In-ho/Frontman💫
Wstałem.
- Gi-hun wstawiaj musimy uszykować się. - Pocałowałem go na pobudkę.
- Mhhhh daj jeszcze pięć minut. - Mruknął przykrywając się kołdrą.
A więc tak? Wstałem i usiadłem okrokoiem nad nim. Nasze krocza były na przeciwko siebie. Zacząłem lekko poruszać biodrami. A Gi-hun odsunął kołdrę i spojrzał na mnie pytająco. Uśmiechałem się i zbliżyłem nasze twarze do siebie i załączyłem w pocałunku. Pełnym czułości i miłości.
- Teraz zachęciłem? Po za tym musisz mieć na mnie oko. - Oznajmiłem schodząc z niego i idąc do garderoby.
Zabrałem ubrania dla mnie i Gi-huna.- Opatrunek trzeba ci zmienić. Gdzie masz apteczkę? - Zapytał. A no faktycznie rany mam. Jakoś ich jakoś nie czuję.
- W kuchni. Jak jest wsypa kuchenna to nie od stronu blatu i lodówki tylko z drugiej strony w pierwszej szafce od lewej. - Wytłumaczyłem a ten ruszył z zamiarem pójścia.
Ale gdy wstał runą na ziemię.. Mocno go potraktowałem.. Za mocno.. Dostanę opierdol..
- IN-HO ZABIJE CIĘ!! NIE MOGĘ CHODZIĆ! NOGI MAM JAK Z WATY!!! - A nie mówiłem.
- Kochanie z tym że mnie zabijesz mnie to się powtarzasz któryś czas z koleji a i tak tego nie robisz bo zbyt mocno mnie kochasz. Tak samo ja ciebie kocham. Jesteś moją słodką błyszczącą gwiazdką na całym czarnym niebie ale to ty lśnisz najjaśniej z wszystkich. Jesteś jak zwierzęta albinosy czyli tak rzadki i zarazem piękny. - Uspokoiłem go. - A teraz jakże ogromnie cię przepraszam księciu lecz nic nie mówiłeś i wydawałeś cudowne dźwieki rozkoszy. - Ukłoniłem się i pocałowałem rękę jego. Po czym pomogłem mu stanąć.
Odziwo trzymał mniej więcej równowagę. I posadziłem go na łóżku.
- To ty się ogarnij w cichu a ja pójdę po apteczkę. A i sam mogę się opatrzeć. - Powiedziałem.
Przed pójściem do kuchni ubrałem bokserki by nie iść nago.
Poszedłem no i zastałem syf po wcześniejszym... Ubrania walały się wszędzie.. Mniejsza z nim później się go posprząta. Zabrałem apteczkę i poszedłem do sypialni. Moja myszka już była ubrana i siedział sobie na łóżku.
- No weź mi daj pomóc. Jedną ręką chyba będzie ci ciężko nie sądzisz? - Zapytał.
- Wczoraj jakoś sobie radę dałem robiąc przyjemność ci. - Stwierdziłem na co zaczerwienił się nieco.
- Nie bądź uparty. - Wstał i popchnął mnie na łóżko.
Usiadł koło mnie i zaczął zmieniać opatrunek. Delikatnie zdjął straty przesączony bandaż. Skrzywił się na widok rany. Zabrał wodę utlenioną i nalał na wacik po czym przejechał po ranie. Mimo tego że woda utleniona powoduje szczypanie nie czułem tego. Gdy zakończył zabrał bandaż jak delikatniej zaczął owijać ramię. Już po pięciu minutach opatrunek na ramieniu był założyłony. Przeszedł do dłoni. Znów się skrzywił mocniej nie była to rana mała ale dosyć spora... Musiała być zaszyta.. Po woli znów zrobił wacikiem. Nie wiem po co robił to delikatnie.. To samo zrobił z stopą.
- Gotowe. - Rzekł. - O której mają być te VIP-y? - Zapytał.
- Za dwie godziny. Pewny jesteś że chcesz iść? To nie są normalni ludzie.. Myślą że wszystko mogą... - Oznajmiłem patrząc na niego.

CZYTASZ
Maska Prawdy ~ 001 x 456 ~
RomanceSeong Gi-hun postanawia wróci? do gry by powstrzyma? je i zniszczy? ca?y system ich. Ale czy mu si? uda? To jest pytanie. Wszystko si? zmienia gdy poznaj? Oh Young-Il który z czasem okazj? si? ?e jest samym liderem a do??czy? do gry by powstrzyma? G...