抖阴社区

Dziwne zachowanie

182 16 64
                                        

💫Pov: In-ho💫

Otrzymałem oczy ale... Nie zabił mnie... Strzelił w ścianę koło mnie.

- Nie potrafię cię zabić. - Powiedział.

- Jeszcze przed chwilą chciałeś to zrobić. Co zmiękły ci jaja? Pizda z ciebie graczu 456. - Parsknałem śmiechem. Wstałem a on patrzał na mnie zdziwiony. Wyrwałem mu broń. Nie stawiał się jakoś..... Dziwne...

- Przepraszam nie wiem czemu tak.... Nie chcę ci nic zrobić tylko chciałem ci pokazać że...... Ugh... Że nie jestem taki słodki... Że potrafię być męski.... - Wydukał i obrócił się.

- A Jun-ho i Eun-Jung? - Zapytałem.

- Oni to naprawdę... Jun-ho chcę zniszczyć to miejsce. - Oznajmił.

- A cała reszta? - Zapytałem z zdryżącym głosem.

- Oni stanęli po jego stronie. - Powiedział odchodząc.

Poszedłem za nim.

- Gi-hun zaczekaj! - Krzyknąłem w jego stronę. Obrócił się. Przyłożył ręce do buzi i zaczął iść w moją stronę. Wtedy usłyszałem strzał... Ktoś mnie postrzelił... Wyjątkowo czułem ten ból.. mocne kłóćcie... Opadłem na kolana a z kolan na bok trzymając się za ranę mniej więcej koło wątroby... Słyszałem jakiś głos nie wyraźny...

- In-ho! Błagam nie zostawiał mnie.. Wyjdziesz z tego rozumiesz!? Proszę.. Hej hej otwieraj oczy! Kochanie.. Proszę cię... In-ho! - Zamknąłem oczy...



























~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Otwarłem oczy i... Oślepiło mnie światło... Usiadłem na łóżku i się rozejrzałem.

Nie ma go... To pierdolony koszmar był.... Ale gdzie teraz kurwa jest!? A jeśli to był proroczy koszmar.. Miał mi pokazać co teraz nastąpi...? Jeśli tak to już wolę sam się zajebać. Wstałem i ubrałem się. Byłem cały spocony... pot lał się z mnie... Poszedłem się opukać z niego i się ubrać. Gdy wszedłem pod prysznic gorąca woda mnie otuliła. Lekko paliła w skórę i to było w tym najlepsze. Ubrałem się w wcześniej przygotowane ubrani po czym zabrałem broń i wyszedłem.

Nie było pożaru...

Udałem się do pokoju Eun-Jung.

Łóżko pościelone...

Zamknąłem drzwi i podbiegłem do pokoju brata... Też pościelone...

Kurwa błagam by to nie był proroczy koszmar ale zmieniony...

Szedłem z bronią w stronę kuchni... Wszedłem i celowałem. Nikogo nie było. Do części ciała która wyłapuje słuch doszedł do mnie dźwięk rozmowy z salonu. Jakieś doniosły głos. Udałem się tam nadal idąc z bronią w ręku.

- I po co to zrobiłaś!? - Usłyszałem krzyk i uderzenie w stół. Właścicielem tego był mój brat. Nieźle wkurwiony musiał być. Ale przez co?

Wszedłem do środka a wszystkie pary oczu skierowały się na mnie. Szybko opuściłem broń.

- Coś się stało że z bronią przyszłeś? - Zapytał Gi-hun.

- Nie było ciebie w łóżku a w pokojach pozostałej dwójki były pościelone łóżka no i. No spanikowałem. Że znikneliście. - Rzuciłem machając ręką.

- Nie budziliśmy ciebie bo smacznie sobie spałeś. - Powiedział Jun-ho. Idąc do kuchni po coś. Po około czterech minutach wrócił z talerzem na którym były kanapki.

Maska Prawdy ~ 001 x 456 ~Opowie?ci t?tni?ce ?yciem. Odkryj je teraz