Nie zapomnijcie zostawić gwiazdki♥️
instagram: saniaforyou_
tiktok: saniaforyou_
James odwoził mnie do domu. Nie on powinien to robić. Na jego miejscu powinien być teraz Greyson, ale go nic nie obchodziło i choć ciężko było mi to przyznać, on przez cały ten czas bawił się mną. Byłam wściekła na samą siebie, że uczestniczyłam w tej jego popieprzonej grze. Na szczęście to był już koniec. Greyson będzie mnie traktował, jak zwykłą pracownicę, a ja będę w nim widziała jedynie szefa. Zostało już tak mało czasu do mojej pierwszej wypłaty, musiałam wytrzymać. Wierzyłam w to, że jeśli się od niego wyprowadzę, moje życie stanie się o wiele spokojniejsze. Zacisnęłam zęby, gdy przed moimi oczami zaczęły pojawiać się wszystkie sytuacje z Greysonem w roli głównej, gdy wyrządzał mi krzywdę. Nie miałam dla niego żadnego znaczenia. Dopiero w tej chwili dotarło do mnie to, że stałam się jego dziwką, a to sprawiło, że już naprawdę mało brakowało, abym wybuchła głośnym płaczem.
– Nie przejmuj się nim, Nicole – odezwał się James.
Przez całą drogą siedzieliśmy w ciszy. Nie chciałam z nikim rozmawiać, a James wyglądał, jakby bał się cokolwiek do mnie powiedzieć, jednak w pewnej chwili to zrobił, co sprawiło, że spojrzałam na niego. Był skupiony na jeździe i marszczył przy tym brwi.
– Nie przejmuję się – skłamałam. – Od tej pory jestem dla niego tylko pracownicą, a on moim szefem. Mam dość tej całej sytuacji.
– Nicole, kogo ty chcesz oszukać? – Zerknął na mnie na moment i ponownie wrócił swoim wzrokiem na jezdnię.
– Um... Nikogo? Wierzę w to, że teraz wszystko powoli zacznie się układać. Będziemy trzymać się od siebie najdalej, jak to jest możliwe. Niedługo się od niego wyprowadzę i... – przerwał mi.
– On po prostu taki jest. Wiedz, że nie jesteś mu obojętna – odparł.
– Dlatego chciał, abym wróciła sama do domu? – zapytałam ironicznie. – Nie bądź śmieszny, James. – Przewróciłam oczami. – Na każdym kroku mnue rani, nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Nie dam tak dłużej rady.
– Wiem, że zachowuje się, jak skurwysyn i nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Sam mnie dzisiaj mocno wkurwił, ale na koniec dnia wciąż jest moim przyjacielem – westchnął. – Czyli mam rozumieć, że przez najbliższy czas będziecie pieprzyć się wzrokiem i nie będzie mogli porozmawiać na spokojnie, jak dorośli ludzie? – zapytał, a ja z nerwów odgarnęłam swoje włosy do tyłu. Byłam osłupiała tym, co powiedział. James spojrzał na mnie, gdy nie odpowiedziałam na jego pytanie i przewrócił oczami, gdy zobaczył moją reakcję. – Nicole, chyba nie wątpisz w to, jak bardzo pociągasz Greysona, prawda?
– Nie mam zamiaru rozmawiać o tym z przyjacielem diabła – burknęłam zawstydzona pod nosem.
– Przyjacielem diabła? – Uniósł brew rozbawiony tym, co powiedziałam.
– Tak. Greyson jest pierdolonym diabłem, skurwysynem, babiarzem, idiotą, czubem... – Ponownie mi przerwał.
– Wow... Rozumiem, spokojnie – powiedział, nie mogąc powstrzymać swojego uśmiechu, który cisnął mu się na usta. – Greysonowi z pewnością podoba się twój cięty język – sarknął.
– Nie obchodzi mnie to. – Wzruszyłam ramionami.
– Dawno nie wpadł już w taką furię, jak dziś – oznajmił, a ja uniosłam brew.
– Tak? – odpowiedziałam, udając brak zainteresowania. Miałam nadzieję, że mi się to udało.
– Mhm... – mruknął. – Minęły już chyba cztery lata, kiedy wpadł w totalną furię. Dziś wydarzyło się to znowu. Nie byłem na to przygotowany.
– Co się stało cztery lata temu?
Od razu zauważyłam, jak bardzo James się spiął, gdy zadałam mu to pytanie. Wyglądał, jakby żałował tego, co przed chwilą powiedział. Czy ktokolwiek mógłby mi powiedzieć, co wydarzyło się cztery lata temu? Jego ojciec również o tym wspomniał.
– Dowiesz się tylko wtedy, jeśli ci powie o tym Greyson, ale wątpię w to, że kiedykolwiek ci o tym powie. W każdym razie, ten dzień zmienił go już na zawsze – odpowiedział.
– Możesz mi powiedzieć. Przecież nie powiem mu, że wyjawiłeś mi jego tajemnicę. Obiecuję. – Próbowałam go przekonać, nawet jeśli doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że mi się to nie uda.
– Nie mogę, Nicole. – Pokręcił głową.
– Jak chcesz – westchnęłam.
Nie wiedziałam dlaczego, ale czułam coś dziwnego w sercu za każdym razem, gdy myślałam o tym, że od teraz będę zwykłą pracownicą Greysona. Przecież dokładnie tego chciałam. Dlaczego więc tak bardzo zaczynało mnie to boleć? Dlaczego myśl o tym, że pomiędzy nami już nigdy nie będzie dobrze, sprawiała, że moje serce rozpadało się na milion małych kawałeczków? Może myślałam, że to wszystko potoczy się inaczej? Że Greyson zareaguje w inny sposób? Chyba nie sądziłam, że byłam mu obojętna do tego stopnia, że chciał, abym wróciła sama do domu, kiedy groziło mi niebezpieczeństwo. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mogłam liczyć tylko na siebie i, że tylko ja samej sobie mogłam zapewnić bezpieczeństwo, nikt więcej, bo w moim życiu nigdy nie pojawi się mężczyzna, który zechce się mną zaopiekować. Zawsze byłam sama i tak już pozostanie na zawsze.
– Słyszałam, że ty i Crystal znowu jesteście ze sobą – zmieniłam temat, aby trochę rozluźnić atmosferę, ponieważ został nam jeszcze kawałek drogi.
– Plotkujecie o mnie? – Uśmiechnął się pod nosem, a ja pokręciłam rozbawiona głową.
– Coś tam mi Crystal mówi. Zerwałeś z nią, sukinsynie – powiedziałam, a on się roześmiał przez to, jak go nazwałam. – Wiesz, jak ona cierpiała? – zapytałam oburzona.
– Powiedzmy, że musiałem dojrzeć do poważnej rozmowy z nią – odpowiedział. – To chyba też twoja zasługa, co?
– Nie wydaje mi się. – Pokręciłam głową. – Mogłam dać Crystal jedynie mały impuls do działania. Cieszę się, że będzie miała przy sobie kogoś takiego, jak ty, James. W ogóle nie rozumiem, dlaczego ty przyjaźnisz się z Greysonem... Jesteście całkowitym przeciwieństwem – zauważyłam.
Cóż... Jeszcze przed chwilą zmieniłam temat, a teraz znowu do niego wróciłam. Jednak musiałam mu to powiedzieć, ponieważ te różnice pomiędzy nimi były bardzo zauważalne. James był opiekuńczy i zachowywał się, jak miś, natomiast Greyson był podły, nie obchodziło go nic, oprócz niego samego i nie liczył się z uczuciami innych. Mogłabym wymienić milion powodów przez które Greyson był złym człowiekiem, ale nie chciało mi się tego robić.
– Nie znasz go tak, jak ja go znam, Nicole – odpowiedział. – Na swój sposób opiekuje się osobami na których mu zależy. Niestety nie potrafi tego okazać... – przerwał, jakby się nad czymś zastanawiał – chciałbym ci naprawdę powiedzieć o nim dużo, ale nie mogę.
– Dlaczego teraz próbujesz mnie przekonać do tego, że Greyson wcale nie jest taki zły, kiedy jeszcze niedawno powiedziałeś mi, że oboje jesteście skurwysynami? – zapytałam zaciekawiona.
– Ostatnio myślałem nad pewnym sprawami i doszedłem do pewnego wniosku – odparł.
– I?
– I, co? – zapytał, jakby nie wiedział o co pytałam, dlatego szturchnęłam go w ramię.
– Dobrze wiesz o co pytam. – Oparłam łokieć przy szybie i spojrzałam na niego.
– Pozwól, że zachowam to tylko dla siebie.
– Ty i Greyson jesteście tacy tajemniczy – wydęłam usta.
Nie byłam zadowolona z jego odpowiedzi, ale z drugiej strony wiedziałam, że nie miałam na co liczyć. Razem z Greysonem miał z pewnością wiele tajemnic i jak się okazało, nie miał zamiaru się ze mną nimi podzielić.
Reszta jazdy minęła nam w totalnej ciszy, ale nie było pomiędzy nami napiętej atmosfery. Po prostu oboje skupiliśmy się na swoich myślach. Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy byliśmy już na miejscu i James musiał mnie wybudzić z natłoku krążących po mojej głowie myśli. Ku mojemu zaskoczeniu nie było pod willą żadnej ochrony.
– Jutro zostaną zamontowane zabezpieczenia – oznajmił.
– Nie miało być tutaj ochroniarzy? – zapytałam nieco wystraszona.
Obawiałam się, że pod moją nieobecność Greysona mogło mi się coś stać. Co prawda, wokół nas było mnóstwo sąsiadów, ale pomimo wszystko i tak się obawiałam.
– Spokojnie, nic ci się nie stanie. Znamy ich i wiemy, że przy tak dużej liczbie świadków nie będą ryzykować. Nie otwieraj tylko nikomu domu i zamknij drzwi na klucz – odpowiedział.
– W porządku. – Skinęłam głową.
– Masz. – Wyciągnął klucze i podał mi je. – Ten kretyn powinien ci dorobić drugie klucze. – Przewrócił oczami, ale ja na to machnęłam jedynie ręką i wzięłam je od niego.
– Cóż... Dziękuję za to, że mnie odwiozłeś. – Położyłam dłoń na klamce, ale wtedy zatrzymał mnie głos Jamesa.
– Nicole?
– Tak? – Spojrzałam na niego.
– Porozmawiajcie ze sobą, ale kompletnie szczerze.
– Z nim jest to niestety niemożliwe. Zresztą mam go dość i niedługo się stąd wyprowadzę. Niech zajmuje się tymi swoimi panienkami w klubie, które pieprzy na moim oczach. – Zacisnęłam zęby, a on otworzył szeroko oczy.
– Co? – zapytał zdziwiony.
– Ach, więc twój wspaniały przyjaciel nie pochwalił się tobie tym? – sarknęłam. – W takim razie, mówię ci to ja. Tak, pieprzył dwie laski na moich oczach. Za pierwszym razem był to zwykły przypadek, że go zobaczyłam, a za drugim razem zrobił to celowo na moich oczach.
– Okej... – Zmarszczył brwi, intensywnie nad czymś myśląc.
– Ja już muszę iść – powiedziałam, nagle czując ogromne zakłopotanie. Żałowałam, że mu o tym powiedziałam.
– Tak, jasne. – Skinął głową. – Zaczekam, dopóki nie wejdziesz do środka. Zapal dwa razy światło, jak już wejdziesz. To będzie znak, że wszystko jest w porządku z tobą.
– Jasne. – Teraz to ja skinęłam głową. – Do zobaczenia.
– Do zobaczenia – pożegnał się ze mną.
Szybko wyszłam z jego samochodu i skierowałam się w stronę bramki, żałując, że w ogóle rozmawiałam z Jamesem o Greysonie. Zapewne mu o tym wszystkim powie, jak tylko wróci do klubu. Byłam na siebie wściekła, że zamiast ugryźć się w język, paplałam, jak najęta.
Szybko otworzyłam drzwi od willi, które zamknęłam na klucz, jak tylko weszłam do środka i zgodnie z życzeniem Jamesa, zgasiłam i zapaliłam dwa razy światło, aby dać mu znać, że wszystko było w porządku. Po chwili usłyszałam, jak odjechał swoim autem. Zostałam już tylko ja.
Westchnęłam głośno i ściągnęłam z siebie kurtkę, którą powiesiłam na wieszaku. Wtedy pomyślałam, że jedyną rzeczą, która byłaby w stanie mnie uspokoić, było gotowanie. Uwielbiałam to robić i marzyłam o tym, aby otworzyć swoją własną restaurację. Niestety z wiadomych powodów, było to niemożliwe.
Zapaliłam światło w kuchni i już po chwili zatraciłam się w gotowaniu. Odpłynęłam do całkowicie innego świata, kompletnie nie myśląc o tym, co działo się wokół mnie. Po prostu to kochałam. Kroiłam warzywa tak szybko, jakby to zależało od mojego życia i już po chwili w piekarniku znalazła się zapiekanka makaronowa z warzywami, kurczakiem i serem. Wszystko dokładnie wymierzyłam, według własnego przepisu i otworzyłam szeroko usta, gdy dostrzegłam, że wskazówka na zegarku wskazywała już drugą nad ranem. Jednak jeszcze bardziej byłam zaskoczona, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Greyson już wrócił? W końcu nie miał przy sobie kluczy, ponieważ posiadałam je w tej chwili ja. W milczeniu podeszłam do drzwi i przez judasza zobaczyłam, że stała za nimi Emily, która trzymała w foteliku dziecko, a obok niej znajdował się jakiś mężczyzna, który pozostawiał na jej szyi pocałunki. Zdezorientowana, otworzyłam drzwi i uśmiechnęłam się do dziewczynki w foteliku, która patrzyła na mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczkami.
– Um... Nicole... Przepraszam, że o tej porze, ale mogłabyś zająć się z Greysonem naszą córeczką? – zapytała, a ja pokręciłam rozbawiona głową, gdy zobaczyłam zniecierpliwionego mężczyznę. Był pijany. – Byliśmy na imprezie, a moi rodzice wyjeżdżają na wakacje i sama rozumiesz... Mają za chwilę samolot i mogli zająć się małą maksymalnie do pierwszej w nocy, a my chcielibyśmy jeszcze trochę pobyć sami. – Spojrzała na mnie błagalnie.
Emily w przeciwieństwie do jej partnera wyglądała na trzeźwą. Zresztą domyślałam się, że była, bo zważywszy na to, że jechali autem, to któreś z nich musiało nie pić alkoholu.
– Tak, jasne. – Skinęłam podekscytowana głową.
– Jejku, ratujesz mi życie, dziewczyno! – zaśmiała się i podała mi swoją córeczkę, którą od niej wzięłam. – Słuchaj, w tej torbie się pieluszki, mleko, zabawki i wszystko, czego będziesz potrzebowała. Stella pewnie za niedługo będzie chciała jeść, więc byłbym wdzięczna, gdybyś przygotowała jej mleko – powiedziała z przejęciem i podała mi torbę.
– Spokojnie, damy sobie radę – zapewniłam ją.
– Zapomniałam ci przedstawić mojego narzeczonego. – Uderzyła się płaską dłonią w głowę. – Nicole, to jest Noah. Noah, to jest Nicole - dziewczyna Greysona – przedstawiła nas sobie.
Serce zakuło mnie na moment. Właściwie to nawet nie wiedziałam, czy to wszystko nadal było aktualne. Nie wiedziałam, czy nadal miałam udawać jego dziewczynę, ale postanowiłam to przemilczeć.
Razem z mężczyzną uścisnęliśmy sobie dłonie na przywitanie i po krótkiej rozmowie z nimi, zostałam sama z kilkumiesięczną dziewczynką. Nie mogłam przestać się uśmiechać, gdy na nią patrzyłam. Była przepiękna, a swoje blond włosy i niebieskie oczka, odziedziczyła po ojcu. Była okryta grubym, dziecięcym kocykiem, a jej nosek był lekko zaróżowiony. Wyglądała tak uroczo.
Po zamknięciu drzwi na klucz, weszłam do salonu i powoli położyłam fotelik na kanapie. Była tak malutka, że wolałam być ostrożna. Odkryłam ją i ściągnęłam z niej uroczą, różową kurteczkę, a potem zaczęłam ją oglądać. Była tak malutka... Posiadanie swojego własnego dziecka musiało być niesamowitą rzeczą. Z pewnością swoje kochałabym najmocniej na całym świecie. Marzyłam o swoim dziecku. To moje niespełnione marzenie.